Menu
Gildia Pióra na Patronite

Odsłona... kolejna

RudaDusza

RudaDusza

http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen
Siadam sobie spokojna na brzegu sceny, na której odgrywam od jakiegoś czasu swoją rolę. Dostałam drugą szansę od losu.
Teraz trwa przerwa. Na widowni panuje Cisza i tylko mysz gdzieś tupie w kącie. Uśmiecham się, wymachuję nogami w powietrzu i odgarniam znów sprężyste, rude loki z czoła. Mój śmiech wypełnia moją Duszę, której odzwierciedleniem jest moja postać - w końcu tak samo jak rok, czy półtorej wcześniej. Jednym słowem - sielanka wróciła. No, dobra, dwoma. Nie bądź już taki dokładny, czytelniku. Nadgorliwość jest nieraz gorsza od faszyzmu - a przynajmniej tak twierdzi mój tata.
Ktoś nagle staje za moimi plecami i zakrywa mi oczy. Nie wiem nawet, kiedy przyszedł, tak cicho potrafi stąpać po tych starych deskach teatru. Przecież one skrzypią! Ale on w sumie niemal fruwa - jest w końcu Aniołem.
- Daj spokój, wariacie! - śmieję się i wyrywam z uścisku bladych, drobnych dłoni. Sala wypełnia się śmiechem już dwójki osób.
- Przyniosłem Ci trochę wody, rudzielcu - oznajmia i siada obok mnie, po czym oddaje plastikową wodę, a ja parskam śmiechem, gdy widzę na nakrętce naklejkę z herbem Stali Gorzów. Tak mało brakuje do Mistrzostwa! Poważnieję na chwilę, co oczywiście nie uchodzi jego uwadze. Szturcha mnie i obejmuje ramieniem.
- Wygramy, maleńka. Nie ma mocnych - mówi poważnym tonem, ale na twarzy wciąż kwitnie mu uśmiech. Wytykam mu język i łapczywie wychylam wodę, gazowaną. Dobrze mnie zna.
- Żebyś się nie przeliczył, mistrzu - mruczę pod nosem i wstaję, żeby spróbować jeszcze raz układu, którego ostatnio tak długo się uczę. On spogląda na mnie i z uśmiechem opiera się o ścianę, żeby spokojnie obejrzeć moje wyczyny. Marne z resztą, ale on się nie śmieje, po prostu udziela rad.
- Trochę za gwałtownie, Ruda, spokojniej.
Próbuję jeszcze raz, ale i tym razem nie wychodzi, bo ktoś bezczelnie wpakowuje się do, jeszcze nieotwartej, sali. Odwracam się w stronę Niepunktualnego Gościa i kamienieję. Nie dosłownie, jasne, że nie. Ale nie mogę się ruszyć, ni wykrztusić choćby słówka. Ten wzrok paraliżuje.
- Wybacz, jeszcze nie wpuszczamy gapiów - mówi M., wstając i zwracając się do małej, czarnej osóbki, która stoi niepewnie przy wejściu.
Coś kuje w moje serce.
Znam ten przestraszony wzrok i znam niepewność, chociaż nie chcę jej pamiętać. Nie w niej.
- Ja... nie przyszłam na przedstawienie - mówi cicho, inaczej niż zwykle. Inaczej niż pamiętam. - W sumie, to przyszłam przeprosić. Wiesz za co - zwraca się do mnie, a ja wstrzymuję oddech, kiedy mamrocze nieskładnie czego chce. - Nie chcę wiele. Jeśli potrafisz, to wybacz - mówi na koniec i już chce wyjść, ale wtedy coś się we mnie odzywa i w końcu mogę się ruszyć.
- Jeśli chcesz wybaczenia, to je masz. To nie problem. Tylko nie licz na nic więcej. Dla mnie Nelka nie żyje - odpowiadam spokojnie, po czym wychylam resztkę wody i zwracam się do M., nie patrząc już na Gościa. - Włącz muzykę, teraz wyjdzie - oznajmiam i liczę do ośmiu, a później znów zaczynam swój taniec. W końcu niedługo zgromadzą się zwyczajowi gapie. Trzeba im coś pokazać.

21 549 wyświetleń
318 tekstów
8 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!