Rodzi się we mnie wewnętrzny bunt połączony ze smutkiem. Człowiek odchodzi, a w raz z nim "prawo do tajemnicy". Ja wiem, że jesteśmy ciekawi "alkowy" innych, ale tak bardzo depczemy " świętości". Takie listy np. Pisane sercem...wystarczy umrzeć, aby niepowołane oczy je zaczęły czytać. Nasz papież prosił, żadnych pomników...prosił za życia, stawiają po śmierci...
Ksiądz T. też chciał być pochowany skromnie, gdzie cisza, spokój, zielone drzewa, a także szpaki, kawki, zięby i inne ptaki, które były bohaterami jego wierszy, ale ktoś uznał, że lepiej mu będzie na placu budowy...
Wola wyrażona za życia, zaakceptowana i przyobiecana przez tych, którzy pozostają, musi zostać bezwzględnie spełniona. Nie wyobrażam sobie innych postaw. Niestety często bywa inaczej. Bardzo smutne to jest...
Ostatnio zmarł wujek mojej koleżanki, który był niewierzący i prosił swoją rodzinę, aby pogrzeb świecki był. Stało się jednak inaczej, gdyż szanowna małżonka bała się opinii ludzi ze wsi gdzie mieszkali.