Menu
Gildia Pióra na Patronite

Odsłona VI

RudaDusza

RudaDusza

http://www.youtube.com/watch?v=vqzDqN7NZi0&feature=related

Przedstawienie kolejnego dnia skończone. Sala powoli pustoszeje, widownia rozmawia ze sobą i śmieje się. Udało się ich znów oszukać.
Siadam na skraju sceny i patrzę na nich, rytmicznie uderzając palcami o drewniane belki podłogi i czekam, aż wszyscy sobie pójdą, bym mogła w samotności świętować smutne zwycięstwo. Oddech mam krótki, urywany, ale wciąż rozciągam fałszywy w swej bezradności uśmiech, żeby nikt nie zauważył, jak drżą mi powieki, usta, ręce... dusza.
Ostatnia osoba zamyka za sobą drzwi i w teatrze mojego życia nastaje upragniona cisza. Oddycham z ulgą, ale nie długo, bo oddech staje się coraz bardziej spazmatyczny i przeradza się w szalony szloch.
Dreszcze zajmują się moim ciałem, otulając je chłodem nocy, która jest jedną z najgorszych.
Kto by powiedział, że to już dwa lata?
Przymykam oczy i zagryzam wargi, wyobrażając go sobie przede mną. Stałby tu teraz, uśmiechał się z prośbą o wybaczenie. Może związałby w końcu te jego niewydarzone kudełki.
- Wiedziałam - słyszę nagle, gdzieś z ciemnego rogu. Znam głos i wiem, kto jest właścicielem, nie muszę otwierać oczu, bo pojawiasz się w mojej wyobraźni. Tak cicha i zawiedziona moim występem.
- Nie pytaj - proszę tylko cicho, odwracam głowę i błagam w duchu, byś wyszła. Nienawidzę, gdy dostrzegasz u mnie słabości. A te są gdzieś we mnie, nawet gdy nie chcę...
- Mogłaś powiedzieć - słyszę odpowiedź i czuję, że wybiegasz, racząc mnie chłodnym powiewem listopadowego wiatru, niosącego w sobie tyle gorzkiej żałoby.
Trzaskasz drzwiami, a ja wydaję z siebie stłumiony jęk i wstaję, by wyjść tylnymi drzwiami.
Smutne zwycięstwo przerodziło się za Twoją sprawą w rozpaczliwą przegraną duszy, która teraz, jak dym, ulatuje ode mnie z daleka, chcąc swobodnie pocierpieć w samotności.
Otulam się szalikiem, zakładam płaszcz i wychodzę, zamykając drzwi na klucz. Deszcz na dworze pada rzęsiście, ukrywając moje łzy i skręcając włosy w coraz to wymyślniejsze strączki.
Tupot glanów zagłuszam lamentem, jaki wydaje z siebie dymiący skrawek mojego umysłu pragnąc, byś choć raz nie była w tym tak dobra i nie odgadła, że coś znów nie współgra we mnie.
Oddalam się szybko, chcąc zapomnieć, że dzień 9 listopada 2012 roku jest dniem kolejnej już porażki. Rok w rok świętowanej krzykiem i łzami tłumionymi w poduszce.

21 549 wyświetleń
318 tekstów
8 obserwujących
  • RudaDusza

    12 November 2012, 19:51

    W takim razie dziękuję ;)

  • Albert Jarus

    12 November 2012, 19:48

    opinia jak najbardziej pozytywna :)

  • RudaDusza

    12 November 2012, 19:32

    W sumie to nie wiem, czy dziękować, czy nie, ale miło mi, że jest ze mną i moim pisaniem... nieźle?

  • Albert Jarus

    11 November 2012, 22:13

    bardzo ładny tekst
    nawet nie mogłem go czytać bo było słychać jej krzyk...niesamowite