Przeciętny, uczciwy pracownik, czterdzieści lat stażu pracy, 2500zł brutto miesięcznie, po przejściu na emeryturę 1000-1200zł na miesiąc.
Polityk, czteroletnia kadencja, kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie, grube nagrody za byle co, kilka tysięcy emerytury po zakończeniu działalności.
Nie pojmuję tego świata, a przecież z roku na rok jest gorzej. W końcu ludzie poczują głód i co wtedy? Powtórka z lat 80tych? W sumie to nawet by się przydało...ich jest przecież kilkuset, no w porywach kilka tysięcy, nas są miliony, wystarczy upomnieć się o swoje. Kiedyś już takie rzeczy się działy. Czy dzisiejszych ludzi na to stać?
Dlaczego to takie smutne... i prawdziwe...!!!! Jak to mówią dać im najniższą krajową i patrzeć jak wszystko się zmienia
I coś ode mnie, taki mały ps. "...kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie, grube nagrody za byle ... GÓWNO, taki mi odrazu na język się ciśnie. Pozdrawiam :)
Mądrze napisane bo tak jest w rzeczywistości ,osobiście pracuje w firmie od 20 lat za najniższą krajową ,o emeryturze w ogóle nie myślę bo to utopia, jest faktycznie coraz gorzej,jak dla mnie to Ci co pchają się do rządzenia powinni robic to za darmo dla idei a nie za takie wygórowane pensje-pozdrawiam:)