Menu
Gildia Pióra na Patronite

Potwór zwany d ...

Powoli tracę już siły. Nie wiem jak mam sobie z tym radzić, więc w efekcie po prostu tego nie robię. Wielu uznałoby, że mogę przesadzać, że mam z czego się cieszyć. Lecz mimo wszystko każdy ma własne poczucie szczęścia. Co z tego, że mam gdzie jeść, gdzie spać. Wiele osób też posiada dach nad głową. A czego brakuje mi? Miłości. "Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie znał, byłbym nikim". Bardzo mądre słowa i jakże prawdziwe. Ta myśl mówi oczywiście też o innym rodzaju tego uczucia. O posiadaniu rodziny, miłości ojca do syna, matki do córki. Tylko mi tak bardzo brakuje kogoś, kto byłby dla mnie całym światem i dla kogo ja byłbym równie ważny. Niestety nigdy nie byłem na pierwszym miejscu. Nigdy nie byłem dla nikogo najważniejszy. Jakie to uczucie? Jak to jest być kochanym? Jak to jest mieć kogoś, przy kim możesz czuć się swobodnie? Przy kimś kto chciałby spędzać z Tobą wolne chwile? Chciałbym móc odpowiedzieć na te pytania, ale jak wiadomo nie potrafię. Ile razy jest tak, że siedzę i wyobrażam sobie jak budzę się przy kimś. Jak to jestem wtedy szczęśliwy. Mimo wszystko to tylko wyobraźnia. Chodzę ulicami mojego miasta i patrzę na tych wszystkich ludzi. Widzę uśmiechnięte twarze, pary trzymające się za ręce. Jestem wśród tłumów, a przepełnia mnie ogromna samotność. Wielu ludzi nie docenia tego, że poznali smak miłości. Smak, który jest mi zupełnie obcy. To nie jest tak, że nie potrafię kochać, że nigdy nie kochałem. Przez ostatnie kilka lat kochałem. Kochałem i byłem w stanie zrobić dla tej osoby wszystko. Niestety jednostronne uczucie boli. Nigdy nie byliśmy razem. Nigdy nie doszło do jakiegoś zbliżenia. Czy wiedziała, że patrzę się inaczej niż na inne? Tak. Czas podobno leczy rany i tę już wyleczył. Ale czy będzie tak dobrym lekarzem i pomoże też z innymi? Wbrew pozorom nie wyglądam na kogoś, kto nie jest zadowolony z życia. Że codziennie przepełnia mnie zwyczajna pustka. Ta pustka doprowadziła już do tego, że w pewnych chwilach - w chwilach takich jak ta - czuje się fatalnie. Jak na złość, takich momentów pojawia się coraz więcej. Czy osoby trzecie to zauważają? Większość nie. Tylko niektórzy zapytają się: "Smutny jesteś?". "Nie, po prostu zmęczony" - odpowiadam. Nie ma potrzeby uwidaczniać takich emocji. Może przez niektóre rany mam niskie poczucie wartości. Może zbyt niskie. Pytanie jak to zmienić? Przyjmijmy sytuację, że na ławce w parku siedzi młoda kobieta. Jest sama. Jest ładna. Ja znajduję się niedaleko. Ona czyta książkę, ale co jakiś czas na mnie zerka. Czy podejdę i zagadam? Nie, nie zrobię tego. Dlaczego? Uważam, że nie miałbym jej nic do zaprezentowania. Czym miałbym takiej dziewczynie zaimponować? Walorami fizycznymi? Nie posiadam takowych. Intelektem? Nadal wiem, że nic nie wiem. Myślę, że gdyby ją kiedyś ktoś napadł, ja nie będę w stanie jej uratować. Jak mogłaby czuć się przy mnie bezpiecznie? Dlatego wstaję z tej ławki i udaje się w nieznane.
Próbuję z tym walczyć, lecz mój przeciwnik jest silniejszy ode mnie. Ten potwór nie pozwala mi na wygraną. Co mam zrobić, kiedy myśląc o swoim życiu, widzę je takie jak teraz? Co jeśli posiadam problemy, na które znam rozwiązania, a mimo to z nich nie korzystam? Niektórych metod się boimy. Wyobrażamy sobie, co będzie dalej. A jak pokonać potwora? Gdybym tylko wiedział... Wiele w życiu tracę. Ludzie nie zdają sobie sprawy o jakich prostych rzeczach marzę. To co dla innych jest czymś normalnym, codziennym. Dla mnie może być spełnieniem marzeń. Ale nie ujawnię tego. Dlatego spisuję moje zeznania do dziennika, a tym samym zamykam ten rozdział.

46 wyświetleń
3 teksty
2 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!