Menu
Gildia Pióra na Patronite

10.03.2020r.(wtorek)

fyrfle

fyrfle

Powoli, ale zdecydowanie idziemy na wzniesienie, które ostatecznie ma 455 metrów wysokości. Teraz przysłania ono szczyty Beskidu Śląskiego. Łuna wywołana zachodzącym słońcem staje się coraz obszerniejsza, coraz jaśniejsza i jeszcze bardziej intensywnieją kolory. Teraz obejmuje już południe widnokręgu. Nad samą ziemią jest biała jak surówka powstała w wyniku wytopu metalu w hucie. Nieco wyżej staje się żółta,ale w tą klasyczną żółć miejscami wdziera się biel jądra. Potem ta żółta wstęga nagle staje się różem, takim mogącym symbolizować nieuzasadnione marzenia, na przykład jakieś bajkowe kilkuletniego dziecka albo marzenia zamężnej pięćdziesięciolatki o księciu na białym koniu, który obsypał by ją wreszcie złotem i złotymi dukatami, żeby wreszcie w szafie miała 30 000 par butów i włosy oraz paznokcie mogła robić chociaż raz w tygodniu. Wstęga różu jest bardzo poszarpana, jak południowa granica naszego kraju. W pewnym momencie wdziera się w nią biel i ognista jasność jądra i z tego fragmentu przechodzi też do kolejnej warstwy koloru, którą jest wrzos. Ta część jest bardzo szeroka i przyglądając się dokładnie widzimy, że słoneczna jasność maluje swoje obrazy w wielkiej chmurze, która wędruje od południowego-zachodu. Wrzosowość faluje. Raz jest jaśniejsza, a raz ucieka w lekki fiolet. Te fale wdzierają się w kolejną przestrzeń chmury, która jest bladym błękitem połączonym z fioletem, a miejscami z granatem.

W pół drogi do wzniesienia postanawiamy odwrócić się aby popatrzeć na panoramę Żywiecczyzny, na Beskid Żywiecki i to co natura namalowała na nieboskłonie. Na wprost nas mienią się wielobarwnością dachy zabudowań Wieprza, Brzuśnika i Bystrej. Za nimi pierwsze pasmo gór. Wydaje się być czarną jednolitą skałą, ale tak nie jest. Czerń, to intensywna zieleń lasów, którymi porosłe są zbocza. Pomiędzy nimi widać szarość, czyli trawiaste hale, które o tej porze roku są pełne suchych traw. One decydują o ich teraźniejszej barwie. Kolejnym segmentem krajobrazu jest wyższe pasmo Beskidów. Być może, że oglądamy tak zwany Beskid Makowski, ale dokładnie nie jestem pewien. Jest odleglejsze i ciemną bardzo szarością. Szczyty są delikatnie zarysowane, jak większość w Beskidach. Po prostu stare to góry i w wyniku milionów lat wiatry i inne czynniki atmosferyczne wygładziły ich hardość, a zyskały bardzo na majestacie,jak starsze osoby od których oczekuje się wiedzy i życiowej mądrości. Następnym piętrem roztaczającego się przed nami widoku jest jednolita warstwa chmur, która unosi się nad wyższymi szczytami tej części Beskidów. Jakby fiolet przemieszał z lazurowym błękitem Niebiański Artysta. I tak chwilę. Równo pociągnął pędzlem nad szczytami, a potem w cudowny sposób rozwarstwił, zostawiając kreskę przechodzącą w kierunku północnym w przeciągły równoramienny trójkąt. Potem znowu partia błękitu zmieszanego z fioletem, który gdzieś w wyższych partiach rozpada się na pojedyncze obłoki, z których kilka przybrało kształty frunących ptaków z szeroko rozpostartymi skrzydłami, jakby radośnie szybującymi właśnie w naszym kierunku. Pośród tych ptaków odnajdujemy ogromną niespodziankę. To bieluśki okrąg pełni księżyca, która też zmierza na zachód, a w efekcie oddala się od gór i goniących go chmur. A te ptaki z chmur? A one fruną już po niebiańskim lazurowym błękicie nieba. Jest naprawdę pięknie. Zastanawiam się nad tym i stwierdzam, że jesteśmy w najwspanialszej galerii obrazów. Kurcze.Tak niewielu ludzi zdaje sobie z tego sprawę co dzieje się wokół nich i jakie to wszystko jest wspaniałe.

Dlatego na koniec dodam jeszcze jedno spojrzenie za siebie. Kiedy tak staliśmy, to oczywiście oczami ogarnialiśmy całą przestrzeń, która została za nami. Oczywiście, że spojrzałem ciut w lewo na północny wschód i oczywiście, że patrzyliśmy zachwyceni na Grojec. Ale wpierw pod stopami i jakąś odległość przed nami mieliśmy łąkę ze suchych teraz jesiennych traw i już trochę przebijających się przez nie zielonych źdźbeł. Dalej były pola na przemian zarośnięte tarniną i trawami. Ta część wzniesienia nie jest uprawiana, stąd też od czasu do czasu widzimy sarny i słyszymy nawoływania bażantów. Pisałem to już wielokrotnie, że młodzi ludzie, kiedy zaczęli odchodzić z tej ziemi ich rodzice i dziadowie - pokolenie wojen i głodu, to przestali uprawiać ojcowizny i po prostu od lat dziewięćdziesiątych zarosły one. Młodzi utrzymują się inaczej. Jestem trochę utopistą. Zdaje sobie sprawę, że trudno będzie, aby tutaj powróciło rolnictwo. Raczej zbiegiem lat te wzniesienia zostaną zapełnione domami mieszkalnymi. A mi się marzy taka chyba utopia, aby po tych halach wędrowały stada owiec, kóz i bydła. Wręcz chciałbym, aby państwo dopłacało pasjonatom, którzy chcieliby trudnić się wypasem owiec, kóz i bydła i aby na polskich stołach codziennie gościły te cudne smakowitości jakimi są sery owcze i kozie oraz od krów z naturalnego wypasu. Dalej widoczny jest Grojec, ale wiemy, że tarnina i inne chaszcze przysłaniają cudowną dolinę rzeki Soły. Grojec o tej porze jest kilkugarbną plamą na widnokręgu. Ciemną, bo porośniętą drzewami, ale widać na nim jaśniejsze wstęgi, to miejsca gdzie są łąki. Burmistrz Szlagor miał taki pomysł, aby na Grojcu pasło się stado owiec, ale jednak na razie ten plan nie został zrealizowany, a byłaby to niewątpliwie wielka atrakcja turystyczna. Zza południowej części Grojca wystają wierzchołki kolejnych gór. Nad samym Grojcem chmury mają kolor wrzosowy, a potem wyżej są bardzo jasnym błękitem. Jakby w niebieskość wmieszane zostało właśnie owcze mleko. Potem chmury były ciemnym bardzo fioletem, ale poukładały się tak jak Góry Stołowe w Sudetach, a więc jakby leżał kamień na kamieniu, warstwa na warstwie, której talie rzeźbiły miliardy lat wiatrów, wody oraz drobin pyłów. Dodatkowo ułożyły się w łuk skierowany na północ. Dookoła nich z północy i południa oceany lazuru.

297 734 wyświetlenia
4773 teksty
34 obserwujących
  • Monika M.

    11 March 2020, 13:05

    To już doczytuję:).
    Wieczorem łatwiej podelektować się Twoimi opisami:).

  • fyrfle

    11 March 2020, 12:48

    Dziękuję Moniko za serdeczną opinię. Pozwoliłem sobie dzisiaj dopisać fragment odnośnie spojrzenia właśnie na Grojec. Niesamowite to były obrazy i takie sentymentalne myśli im towarzyszyły.

  • Monika M.

    10 March 2020, 21:24

    Cudnieś mi to opisał, jakbym tam była i wchodziła np. na Grojec:)
    Załamałeś mi przestrzeń:).
    Ale jestem pewna, że gdy będę miała 50 lat, nie będę marzyła o butach (sic;)! tylko o czyjejś chcianej dłoni w mojej.
    Pięknie :). To jak opowieść na dobranoc:).

    od fyrfle