Menu
Gildia Pióra na Patronite

31.03.2017r.

fyrfle

fyrfle

Poszukujemy stale pięknego i mądrego słowa, takiegoż obrazu i takowej muzyki, to też powodowani tymi potrzebami pojechaliśmy wczoraj do jednego z bardziej znanych kin studyjnych w Polsce na film "Pasażerowie" Mortena Tylduma, który był ilustracją do nauki rekolekcyjnej, którą przeprowadził pewien dominikanin, który swoje powołanie wypełnia też miłością do kina i zarażaniem tą miłością wiernych. Hm. Jakież to były inne rekolekcje od tych w tradycyjnym kościele, wygłaszanych też przez zakonnika, ale o tradycyjnym - średniowiecznym spojrzeniu na wiarę katolicką. W kościele wiejskim za każdym filarem czyha jakiś diabeł, jakaś strzyga lub inny Kryszna, którzy częstują nas milionem pokus lub wprost mówią grzesz tak, grzesz siak, grzesz owak. Tymczasem w ustach dominikanina rodziły się słowa przypominające nauczanie Papieża Franciszka. Mówił o tym, że głupotą jest dosłowne branie słów Biblii, bo to jest bardzo mądry przekaz za pomocą symboli do ludzi i jest to miłość i zbawienie. Nikt tam nikogo nie potępia, nie faworyzuje i nie czyni gorszym. Wszyscy mają swoją dobrą rolę w Dziele Bożym, a już wiara w takie bajki, że dosłownie Bóg zrobił kobietę z żebra mężczyzny, to uwłacza człowieczeństwu. Kobieta nie jest też czymś gorszym, bo w księdze Genesis jest mowa o stworzeniu materii i ducha, które tylko symbolizują Adam i Ewa. Nie ma też grzechu pierworodnego, bo po prostu ludzkość poszła za głosem i powołaniem do rozwoju. Można bowiem wybrać wygodne życie, tak jak syn wybiera życie z matką zamiast z żoną, można pisać li i jedynie wiersze rymowane, ale to jest zaprzeczeniem woli Boga. Oczywiście wiąże się z tym śmierć, ale każdy wie , że warto i trzeba iść naprzód i zmieniać siebie i wszystko w wokół oraz sięgać tam gdzie wzrok nie sięga - inaczej życie człowieka jest niewolą. Tak samo religia tkwiąca w swoich zasadach martwą się staje.

Jeszcze mówił o sumieniu, że sumienie to nie jest stosowanie się do zasad, to jest rozumne podejście do zasad i wybór z nich tych najważniejszych dla nas i według nich podejmowanie decyzji, i że zawsze za tymi decyzjami pojawią się konsekwencje, które trzeba przyjąć i dalej pracować nad nimi.
A film? Ten ci jest ilustracją do słów ojca rekolekcjonisty i jest pełen piękna, dobra i wiary w człowieku, przy czym autorzy nie zapominają o przypadłościach trapiących ludzkość: chciwości, chęci posiadania, władzy i bycia na świeczniku wszelkim. Przypomina nam fabuła, że jesteśmy pielgrzymami i w jakiej by nas Los sytuacji nie postawił, to mamy obowiązek szukać dobrego rozwiązania i kierować się miłością - przede wszystkim do siebie i tutaj ważny problem: miłość własna ponad miłość do drugiego. Tak sugerują i ojciec i film. Dopiero po zaspokojeniu miłości swojej trzeba szukać wpasowania się z nią w innego człowieka, w inną miłość.
Atutem filmu są piękne zdjęcia, pełne zachęty do odkrywania innych światów, innych pięknych możliwości życia. Dlatego właśnie bohaterowie decydują się na hibernacje i lot w zupełnie inną rzeczywistość, aby budować i kreować to nowe co tam ich czeka. Tak samo jest w życiu ludzi i w życiu kościoła. Przy matce mężczyzna tylko się zestarzeje, zdewocieje i nie zazna wiele z tego co ludzkość i świat mu oferują, a już na pewno sam do tego piękna jakim jest życie na ziemi nic nie wniesie. I kościół, który tkwi jak statek na rafie w swoich dogmatach i doktrynach ze średniowiecza, to butwieje i ulega powolnemu rozkładowi. Naprawdę przeżyliśmy piękne dwie godziny w kinie, mądre dwie godziny i wyszliśmy tacy podbudowani i wręcz radośni szczęściem tamtych słów, obrazów, muzyki.

Temat budowania supermarketów towarzyszy nam od 28 lat,czyli od zmiany ustroju na tak zwany lepszy i prześladuje nas co jakiś czas - znaczy wtedy, kiedy ów supermarket powstaje i z reguły budzi niezadowolenie pewnej jednej grupy społecznej, a więc sklepikarzy, czy jak oni się tam określają właścicieli rodzinnych film handlowych. Twierdzą, że upadają ich interesy, oni tracą środki utrzymania i miejsca pracy tracą zatrudnieni pracownicy w tych sklepach wiejskich, podmiejskich i miejskich osiedlowych. Gwałt się dzieje na człowieku, rodzinie i tradycji.
Taka właśnie jest sytuacja w jednej z podbeskidzkich miejscowości. Z moich obserwacji wynika, że dwie zagraniczne sieci handlowe obrały sobie taką strategię, żeby w każdej polskiej gminie mieć przynajmniej jeden supermarket i konsekwentnie realizują swoje cele. Mają pieniądze i wykupują grunty od Polaków i stawiają supermarkety. Nikt nie jest im w stanie przeciwstawić się, bo nie ma takich możliwości prawnych po prostu.
W tej miejscowości oczywiście odbyło się zebranie wiejskie i krzyki wznosili krzykacze(przypuszczam, że podpłaceni), że jak to, na co i po co, i kto za tym?!
Tymczasem ja sobie na spokojnie ten temat przemyślałem i wygląda on tak od strony zwykłego Polaka, choć po mojemu oczywiście. Supermarket daje miejsca pracy, gminie podatki, a nam możliwość tanich i kompletnych zakupów. Zagraniczne firmy ucywilizowały się i oferują umowę o pracę na stałe od pierwszego dnia, socjal na wysokim poziomie i opiekę lekarską ponadstandardową oraz wszelkie możliwości szkolenia i rozwoju swoich kwalifikacji zawodowych i pozazawodowych. Podatki płacą bez szemrania. A iść i zrobić zakupy w miarę tanio i w jednym sklepie bezcennym jest dla człowieka.
Tymczasem właściciele sklepów tak zwanych rodzinnych to cwaniacy są po prostu i tyle. O umowie od pierwszego dnia pracy nie ma co marzyć, a tymczasem o ubezpieczeniu zdrowotnym, czy o zgrozo o ubezpieczeniu na wypadek wszelki. Okresy próbne bez wypłaty potrafią trwać do miesiąca, za ubranie robocze trzeba płacić właścicielowi, a po miesiącu jest podziękowanie i dalej na witrynie wisi kartka "Zatrudnię Pracownika" , choć faktycznie powinno pisać "Frajerzy potrzebni zawsze".
W sklepach tak zwanych rodzinnych pielęgnuje się patologię sprzedaży na tak zwany zeszyt, co powoduje, że od kilku pokoleń niektóre rodziny nie umieją żyć samodzielnie i permanentnie się zadłużają, gdyż kiedy zabraknie do zeszytowego rachunku, to odsyłane są do znajomych prowadzących "chwilówki".
Na koniec dodam proste obserwacje z ostatnich dni, ze ceny bananów w supermarkecie to pod 4 złote, a w sklepiku 5 - 6 złotych, konserwa markowej firmy 4,50 złotego, a na wsi 6 złotych. Powie ktoś szanse nie są równe, a ja mu odpowiem, że mogą się zrzeszać i wspólnie zamawiać towar, ale nigdy tego nie zrobią, bo chciwość, zazdrość i zawiść nigdy im na to nie pozwolą.

Robert Mazurek dzisiaj rano w radiu RMFFM zadał pytanie pani wiceminister edukacji - czy nauczyciele będą mieli podwyżki, a moim zdaniem powinien zadać pytanie - czy podwyżki dla nauczycieli są uzasadnione, a jeśli są w jakiś przypadkach , to komu one powinny przysługiwać i jakie są ich kryteria. No i za tym powinno nastąpić kolejne pytanie - pokaż nauczycielu ile faktycznie masz w portfelu? Uważam, że należy wprost skończyć z demoralizmem nauczycieli wynikającym z karty nauczycieli i nie wiem, czy nie powinno się poważnie zacząć działać w kierunku delegalizacji ZNP, choćby jako tworu ściśle związanego z PRL. Trzeba jasno sobie powiedzieć po raz kolejny i zacząć realizować , że nauczyciel w szkole publicznej - państwowej, ma pracować osiem godzin i od tego nie może być odstępstwa nawet na sekundę.
Muszą być opracowane jasne kryteria wprowadzania do zawodu, które przeciwdziałałyby zatrudnianiu dzieci radnych, rodzinę dyrektorów i po wszelkiej kądzieli oraz z przeróżnych korytarzy kolesiostwa.
To nie może tak być, że nagle dyrektorką czy dyrektorem zostaje pani, która pracowała w świetlicy lub pan, który prowadził sklepik szkolny, bo wtedy efekty dla naszych dzieci są takie, że na lekcjach nauczyciele handlują kosmetykami, nie ma kółek zainteresowań jak np SKS, nie ma piątkowych wspólnych wyjść do kina czy teatru po lekcjach, bo nauczyciele twierdzą, że nic nie muszą i koncentrują się o miejsca przy starcie do łask dyrektorów i celem ich bycia nauczycielem jest służenie i pogłębianie swojej chciwości.
To wreszcie nie może być tak, że w budynku są SP i Gimnazjum i są dwie odrębne dyrekcje, dwie odrębne biblioteki, dwie odrębne świetlice, historii uczy podwójna liczba nauczycieli, bo prawo edukacyjne jest chore i umożliwia podwajanie etatów, bo nauczyciel może pracować tylko kilkanaście godzin, a przecież jeden historyk mógłby prowadzić lekcję w SP i Gimnazjum. A że reszta pójdzie na kasy to supermarketów, to tylko dobrze dla tego zawodu, bo zostaną najlepsi, najbardziej oddani wychowaniu i kształceniu uczniów - oczywiście pod warunkiem, że nie zostaną ci co mają odpowiednie znajomości i są z natury leniami cwaniakami.
Wracając do postawionych przeze mnie pytań, to musi być wprowadzony system wynagrodzenia za konkretną pracę i za konkretne osiągnięcia oraz nauczyciele muszą być pod pręgierzem stałego kształcenia się i uzupełniania swoich wiadomości oraz wprowadzania mądrych innowacji. Muszą wyłapywać zdolnych i kształcić ich szczególnie w ich swoistych umiejętnościach, jakby powiedział rekolekcjonista - charyzmatach. Jeśli więc ktoś przejawia zdolności rzeźbiarskie, to powinno go się w tym spierać i przygotować do właściwej mu szkoły średniej i potem wyższej, a może jak kto ma wielkie zdolności, to trzeba go przenieść z gimnazjum do trzeciej liceum, a nie bić na nim punkty i obwozić go po olimpiadach, a w rzeczywistości blokować jego rozwój!
Wszystkie te czynniki powinny być brane pod uwagę przy stałej ocenie nauczycieli przez niezależne firmy, nie związane z dyrekcją jego szkoły, a nawet z miejscowym kuratorium. Zresztą patologią jest totalną kiedy pracownicy kuratoriów przychodzą na stanowiska kierownicze do szkół. Tak tworzą się sitwy i układy wręcz mafijne, które zaniżają poziom nauczania i niszczą nauczycieli, którzy mają pasję i dar do tego zawodu.
Kończąc, uważam , że polski system edukacji potrzebuje rewolucji, a przy rewolucji(choć w tym wypadku nie dosłownie) muszą polecieć głowy. No i jeszcze jedno - trochę podręczników pójdzie do kosza lub będą rozpałką w piecu , ale to dobrze bo prawdziwe książki, to po nie zawsze sięga się na półki, na których stoją z pokolenia na pokolenie w domach i w szkolnych bibliotekach. Może przemyślą sobie autorzy podręczników i ci, którzy je dopuszczają , czemu jest tak, że o tak mało z nich można powiedzieć książka, no i jeszcze to...czemu tak mało uczących jest nauczycielami?

297 715 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!