Moje boje z „piórem”… [1,2]
„Pióro literackie” było również powodem dwóch pytań, które mnie dręczą do dzisiaj. W Warszawie próbowałem zebrać kilka autografów znanych ludzi. Nie szło to najlepiej, po występach w klubach, czy kongresowej trudno było się do nich dopchać. Zaś na ulicy rzadko była okazja. Jakaż więc była moja radość, gdy w jednej z kawiarni Nowego Światu spotkałem jedną z gwiazd polskiej estrady. Niestety, miałem przy sobie tylko notes z wierszami i pióro (byłem „po cywilnemu”).
Podszedłem i podając pióro oraz notes otwarty na „chybił trafił”, grzecznie poprosiłem o autograf. I tutaj zaskoczenie ponieważ zaczęła przeglądać notes. Wskazała na krzesło i zadała dwa pytania. "Dlaczego pióro a nie popularny już długopis. I dlaczego w notesie jest tak dużo tęsknoty i zadumy". Rozmowa trwała nie długo, nie dłużej niż pięć minut. Do stolika już podchodzili jej mąż i córka. Coś wpisała na pierwszej stronie i oddała mi notes z piórem. Wychodząc z kawiarni spojrzałem na wpis. „Poezja potrafi przynieść niespodziewane przeznaczenie”. Do dziś nie wiem co miała na myśli.
https://irracja.blogspot.com/2023/03/moje-boje-z-piorem-1.html
Myślę, że ta gwiazda polskiej estrady po prostu miała na myśli, że Twój notes z autorskimi Twoimi wierszami przyniósł Ci szczęście. :-)))
... nooo, sam nie wiem... jednak przeznaczenie to nie zawsze szczęście...
;-)
Niby tak, ale w przeznaczeniu bardzo dużo zależy od ostatecznie podjętej decyzji, jaką się podejmuje samodzielnie w dorosłym życiu.
... kurde la'belle... a ja w jednym przypadku stchórzyłem... aj, aj, aj...
Dlaczego stchórzyłeś? ...Jeśli to nie tajemnica.
... najszybciej będzie jak przeczytasz całość drugiej części...
Ok. ale obecnie nie mam czasu. Postaram się.