Pilch nazywa czytanie książek obcowaniem z dobrem wyższym, aczkolwiek praktycznie do niczego nie przydatnym, bo nie dają one żadnej odpowiedzi na odwieczne główne pytania ludzkości. Klasyfikuje pisarzy i czytelników. Zastanawiam się gdzie ja bym był w jego drabinie. Pewnie nisko. Mam tylko kilku autorów i ich czytam, od czasu do czasu wracając do nich. W tym oczywiście obecnie Pilch na najwyższym szczeblu mojej drabiny. Po innych sięgam niechętnie, bo piszą ciężko, niestrawnym językiem lub tematy ich książek są mi obce. Ten ich obrzydliwy literacki język, jeszcze w dodatku jakby też filozofują, rozkminiają co nie do rozplątania, bo nie wiedzą, że odpowiedzi nie ma - są tylko niepotrzebne pytania. Albo wierzysz, przyjmujesz, albo baw się dobrze chwilą i ja to robię. Piszą wywody na trzy strony zamiast akcji - chwalą się znaczy, że dużo z wielu przeczytali i mają swój ogląd poglądu plus trzy własne grosze i kamienie. Szastają więc Manem, Nabokowem i jakimś bliżej nieokreślonym z Joycem. Tymczasem o tym kto jest dobrym pisarzem decyduje czytelnik, więc ja decyduje. Reszta jest podpałką do pieca , czasem z Noblem, co w niczym nie wpływa na kaloryczność ognia i siłę cugu.
Nie poszedłem dzisiaj na kręgielnię, bo jak mam chodzić w zbiorowego użytku butach, to ja po prostu szaleńcem nie jestem, a poza tym nie lubię kręgli, cenię sobie swój indywidualizm, co to stroni od obcych, na siłę narzuconych mi zbiorowości i sposobach istnienia w tych zbiorowościach. Martwi mnie tylko, że mnie mianują tym "prezesem" i sam będę musiał organizować takie i jeim podobne wyjścia. A tu wieczorek poetycki by się zorganizowało, wieczór opowiadania kawałów, ale komu komu, bo przecież idą do domu.
Zamiast kręgli zostałem z dziennikiem Jerzego Pilcha und piszę ten teraz swój. Piszę i czytam pod kawę włoskiej marki, którą sobie przywiozłem, która to i tutaj smakuje, pachnie wyśmienicie oraz nastraja wesoło mimo, że mizeria bylejakości wkoło. Ciekawe czy pogodny nastrój, to mózg, czy jednak jest coś takiego kak duch. Tak zwane myślenie sercem, to tylko rozwinięcie się mózgu, w odpowiednim dobrym kierunku? Przestawiają się szare komórki na wrażliwość, bycie pomocnym? Czy jest to sprawa czegoś co nazywają duszą, duchem, czakrą, energią? Ja jednak uważam, że to kawa. Im więcej pijesz, tym lepiej dla siebie i ludzi żyjesz. Ona jest czynnikiem sprawczym działania pozytywnego szarych komórek. Piję ją codziennie dwa razy i dlatemu czuję się ożywiony, pełen energii, chęci działania, ironiczno - sarkastyczny, szczęśliwy.
Swoją drogą Pilcha w kanonie lektur szkolnych nie ma. A być powinien. Moim zdaniem winny jego dzieła być lekturami obowiązkowymi, a tymczasem jest jakiś Wencel z Gościa Niedzielnego czy Słowacki, których to nikt z własnej nieprzymuszonej woli nie czyta, poza politrukami opcji politycznych narzucającymi kanony, a cóż, że one namaszczone i wieszczem obwieszczone, jak bez jaj one. Pilch pisze życie, a nie patriotyczno - patetyczne pierdoły filozoficzne i liryczne. Wszyscy wiedzą, że Pilch żył, żyje i pisał, i pisze pełnię życia - zło, dobro i ma dar ciągnięcia sobie jaj z ludzi, świętości i jeszcze większych wielkości. Dlatego jego książki, to elementarze czytelnika, kamienie milowe w odkrywaniu wolności, dystansu i poczucia humoru, miłości i fałszu ludzkości. A za co ma być wielbionym i czytanie jego nakazanym konkretnie? Ano za: Seks w małżeństwie prędzej czy później gaśnie i przez to do kłusowania skłania.
Nomen omen, chciałbym być choć w połowie tak inteligentnym jak Jerzy Pilch. Tak dowcipny i sarkastyczny. Zresztą kiedyś byłem. Teraz rozwinąłem się w szyderstwo i złośliwość. Wisielczą śmieszność trzeba w sobie ćwiczyć. Pożywki dość, wszak jestem człowiekiem i mam jeszcze z 7 miliardów pożywek, a więc raczej żył będę żył, kpił będę kpił, ...
hmmm nawet ciekawy wywód. Nawet na tyle, że aż zachciało mi się sprawdzić jak pisze ów Pan , może to będzie ciekawa odmiana w moich monotematycznych historiach:) pozdrawiam
... Moniki też Żywiec nie wydał, a Grocholi to tak samo daleko do Żywca, jak i do Wisły... Pilch urodził się tuż obok Wisły, a w Wiśle się wychowywał... ale nie o miejsce jego urodzenia mi chodziło...
Więcej przez Pilcha wiem o Wiślanach niż mieszkając o rzut beretem o Żywczanach. Niestety, z całym szacunkiem, ale Pilcha to miasto nie wydało, ba nawet Grocholi...Próbują zaanektować Brodkę, ale ona nasza jest!
Dużo podróżujesz Mirosławie nie tylko opis parafrazy życia ale i kłusowanie Tobie wychodzi perfekcyjnie Zdolności twórcze w dziedzinie dobierania odpowiedniej metafory mam na myśli Bez podtekstów ograniczona podmiotowa przypowieści o kamieniu mitycznym niekoniecznie węgielnym rzucanym bezpodstawnie na odległość braku dystansu zgodnie ze słynnym powiedzeniem klasyka , kazdy sądzi według siebie Pozdrawiam serdecznie i deszczowo od tych pagórków gładkich granią malowanych od tych złocieni przekwitniętych od tych wrotyczów jeszcze kwiatem pochłoniętych od tych łąk nad ugorem od tej granicy tęsknoty za ziemią ukochaną którą bosym jardem młodzieńczego poranka przemierzałeś jakże dawno od tych wydeptanym ścieżek dziecinnej beztroski od zapłakanej ściany wschodniej oflagowanej czerwonym odorem