Menu
Gildia Pióra na Patronite

31.08.2019r. - 09.09.2019r. cz. 13

fyrfle

fyrfle

Piątek, to wycieczka do krainy zwanej Dobrudżą. Kraj na styku państw i wpływów, zatem przez wieki zmieniali się jego właściciele, władcy, różne tam flagi powiewają. Teraz Bułgarska. Tyle, że kraina to piękna i żyzna. Z punktu widzenia turysty polskiego kraina piękna i Władysław Warneńczyk tam był i ma swój pomnik w Warnie.

Wstajemy wcześniej niż zwykle. Prowiant suchy pobieramy i wsiadamy do autokaru i jedziemy wzdłuż brzegu Morza Czarnego, dostając niesamowite widoki na Złoty Brzeg z gór schodzących do morza. Pijemy kawę na pałera i żeby chyt był piękna i ciekawość na właściwym poziomie oraz koncentracja na szczegółach. Zatrzymujemy się kajsik po półtorej godzinie na popas, w zajeździe. Zajazd w miejscu uroczym. Otoczony kwiatami i hektarami latorośli, a za nimi Morze Czarne. Widok dający otuchę i siłę, zapraszający do życia, zapraszający w Bułgarię, krainę Bułgarów, Słowian i Cyganów, i jeszcze wciąż, ale marginalnie na szczęście Turków. Chodzimy i cieszymy się tym wszystkim co nas otacza, jedząc suchy prowiant.

Potem jedziemy dalej w kierunku Warny. Widoki oczywiście są od cudnych do zapierających dech w piersiach. Te osiedla ludzkie wybudowane na stromych zboczach gór, to po prostu kaskadowo zaprojektowane piękno dla oczu. Te pola kukurydzy, te kilometry winnic i sadów z brzoskwiniami, śliwami i jabłkami. Są tutaj przesmaczne, takie słodziuchne, wbrew naszym, które zrywane są kwaśne i kwaśne sprzedawane w stoiskach bazarów i w sklepach, kioskach i supermarketach. Tu słońce sprawia, że zrywa się je słodkie. Eden i tyle. Byliśmy w raju.

Wjeżdżamy do Warny. Z ogromnego mostu nad zatoką i rzeką i chyba jeziorem patrzymy w duł na majestat portu i zatoki. Dźwigi, statki, kontenery,czyli port i reda wyglądają...ja wiem, może mają coś w sobie z wielkości i ogromu gór, gdy się je ogląda z daleka. Budzą szacunek, podziw, chęć zobaczenia z bliska przy spokojnych sprzyjających okolicznościach. Nie wywołują w nas dewiacji doznań ekstremalnych, tym bardziej eksperymentów ekstremalnych, przekraczania granic, których przekraczanie kaleczy i zabija, kaleczy nie tylko przekraczających granice niebezpieczeństwa czy kolejnego ekstremum. Kaleczy i wyniszcza aż do śmierci tych, którzy ich kochają, a którzy wolą jednak śmierć od życia skromnego umiarkowanego, w normalnym dobru.

Murale na murach upamiętniające, pomnikujące bohaterów Warny Bułgarii, a potem z daleka widać już tą prawosławną katedrę, bodajże świętego Stefana, którą Bułgarzy wybudowali, kiedy Rosjanie wyzwolili ich spod czterechsetletniej okupacji Turków, pod wezwaniem chyba świętego Stefana? Nie pamiętam. Wielka budowla i tyle.

Pomnik Braterstwa Żołnierzy Radzieckich i Bułgarskich jest przeogromny i góruje nad miastem. Podejście do polityki historycznej jest inne niż pislamu, zatem pomnikowi nadano nową nazwę i teraz to pomnik wolności.

Wielka hala sportowa w Warnie. Miejsce potyczek polskich siatkarzy z bułgarskimi w Lidze Światowej, a zatem miejsce spotkań rzesz Polaków - turystów i tutaj mieszkających na stałe. Siatkówka sprawia, że jest wtedy tutaj narodowe święto i to radosne, pełne śpiewów,wina i radości oraz poczucia wspólnoty na dobrowolnym wygnaniu.

Złote Piaski. Kurort kurortów Bułgarii i demoludów. Plaże i hotele zbudowane na żmijowisku. Do przegnania żmij przywieziono tutaj dwa wielkie wagony jeży. Dziś nie ma żmij i jeży. Żmije nikogo nie obchodzą, ale wszyscy pytają - co się stało z jeżami?

I dalej w Dobrudżę! Złoto Bułgarii - papryka, rośnie tutaj na setkach hektarach pól, a my przyglądamy się zza szyb autobusu tym, którzy zbierają je do koszy, a potem kolejni workują je i pół ciężarówki wiozą je do sklepów, bazarów i do przetwórni warzywnych, na statki w Warnie i Burgas, a stamtąd na cały świat płyną. Dobrudża - spichlerz Bułgarii, ziemie żywiące ten naród i świat. Ziemie przechodnie, jak już wspomniałem. Polskim spichlerzem była Ukraina Zachodnia - Polskie Kresy Wschodnie. Polską głupotą i zaprzaństwem spowodowali nasi dziadowie, że teraz jest w rękach narodu?, który przez niektórych historyków rosyjskich nie jest uznawany za naród, którzy podważają państwowość tych ziem, twierdząc, że to buntownicy, uciekinierzy z Rusi i Polski. Owocem tego był i jest śmiertelnie niebezpieczny dla Podkarpacia i Lubelszczyzny banderyzm. Musimy jako naród polski o tym pamiętać i zawsze szukać sposobu na odzyskanie tych ziem w ten czy inny sposób i podporządkowaniu sobie potomków niepokornych wobec dumnej i wielkiej Rzeczypospolitej Obojga Narodów.

Naszym celem jest Półwysep Kaliakra, czyli Piękne Miejsce, ale po drodze mijamy jeszcze miast, gdzie odbywa się wielki coroczny festiwal rockowy, gdzie wystąpił największe sławy światowego rocka. Mijamy wioskę gdzie mieszkają tak zwani Protobułgarzy, czyli ludzie, którzy genetycznie są esencją Bułgarów. Potem sady, sady i przeogromna farma wiatraków prądotwórczych.

Cypel Kaliakra, jak głosi legenda, powstał z płaszcza, który aniołowie rzucili, aby wydłużyć drogę ucieczki przed prześladowcami świętemu Mikołajowi. Płaszcz się kiedyś skończył i Mikołaj niestety poniósł męczeńską śmierć. A potem cypel zamieszkali Trakowie. Stał się warownią. Kiedyś wszyscy ludzie poszli walczyć z najeźdźcami i w warowni zostały tylko one - czterdzieści dziewic. Przybysze zwyciężyli i chcieli gwałtem wziąć wszystkie dziewice, zatem dziewczyny powiązały się warkoczami i wszystkie skoczyły do morza, po drodze rozbijając swoje młode i piękne życie o wystające skały. Stąd też teraz i na zawsze od tamtej chwili czerwony kolor tych skał. Jeszcze w 19 wieku rosyjski admirał stoczył tutaj zwycięską bitwę morską z flotą turecką i był to początek wyzwolenia Bułgarii. Stąd też te dwa pomniki na początku,kiedy wjeżdża się, aby zwiedzić Kaliakrę.

297 734 wyświetlenia
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!