Menu
Gildia Pióra na Patronite

Obserwacja ze świata zewnętrznego #2 Anioł

Otwieram oczy, zarówno fizyczne jak i te duchowe. Efekt synonimiczny – ciemno jak cholera. Myśl przysłania mi wspomnienie grzechów dawnych, ale i tych całkiem nowy, sprzed zaledwie godzin kilku. Czas zalewa mnie potem, łeb napieprza jak diabli, przeszywając jasną błyskawicą bólu w okolicach potylicy. Ciało drży, zapomnienie rzeczy winnych zapamiętania, pamięć rzeczy skazanych na zapomnienie, smutek dociska do podłogi na której leżę… Krążą po neuronach, kłamstwa i obietnice bez pokrycia, których wiele padło poprzedniego wieczoru. Czyny racji bytu pozbawione oraz słowa miotane przez języki, choć w sferze niewypowiedzenia miały trwać wiecznie. Z oczu – tych między nos wciśniętych – wypada łza, jedna. Pojedyncza perła moich win upada z hukiem, roztrzaskuje posadzkę, która była mi oparciem. Zapadam się, moralne salto miota, imploduje i pochłania. Ojców Moich Wielki Boże oto sam siebie we własnej nienawiści zabijam! Nagle szarpnięcie prawie wyrywa mi obojczyk. Coś trzyma mnie za rękę… Nie. Nie coś. Ktoś ściska moją dłoń. Łapię się tego uczucia, nadzieja powraca, a ja chcę ją dojrzeć i boję się tego. Obawiam się, że gdy to zrobię zniknie jak sen w blasku jutrzenki. Zbieram całą odwagę i wciskam w resztki umysłu, by wytężyć wzrok… To Anioł, wiem od razu choć żadnego wcześniej nie spotkałem. Anioł ma przetłuszczone włosy i strasznie chrapie. Przypominam go sobie, tą śniadą twarz, której gładkość mała blizna w okolicach skroni szpeci. Ola. Aleksandra Wielka. Ciągnie mnie do góry, wraca światu, dodaje ducha, przywraca rozsądek. Widzę więcej, otaczają nas Śpiące Diabły i wiem, że muszę uciekać ratować własne sumienie, wyrwać się z jej uścisku, zapomnieć, żyć, wyjść póki drzemią. Nie robię tego, wszystko będzie dobrze, w końcu sam Pan zesłał mi obrońcę.

833 wyświetlenia
31 tekstów
14 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!