Ostatnie zakupy przed wyjazdem . Taka mała latanina wraz z pamięcią o mikołajkowych upominkach . Wsiadając do samochodu uwagę mą przykuł bezdomny . Krzątał się wokół własnych tobołków czegoś zawzięcie szukając . Po chwili wyciągnął kartonik z jakimś chyba sokiem . Uważnie się przyglądał , po czym otwarł i powąchał . Przechylił , wziął łyka i się wykrzywił. Widuję tego pana dość często . Nie jest to jakiś menel , ale ktoś komu zabrakło szczęścia w życiu .
Jako , że mam miękkie serce , wysiadłem i pogmerałem w portfelu szykując 20 złotych. Idąc w kierunku owego pana zreflektowałem się , że dziś dzień upominków , więc zamieniłem pospiesznie na banknot 50 złotowy . Podszedłem , wręczyłem i się odwróciłem , nie czekając na żadne gloryfikacje . Tymczasem pan donośnym głosem podziękował i tymi oto słowami stwierdził : - ja nie jestem bezdomny , tylko nie ma kto przytulić poza panem Bogiem - a pan jest duszą bliski bliźnim , więc zmierzamy do tego samego domu
To był mój najpiękniejszy dar jakim mogłem kogoś obdarować w tym dniu .