Menu
Gildia Pióra na Patronite

Spostrzeżenia 2

Smoky Blue

Smoky Blue

Odłożywszy torbę, usiadłem samotnie w przedziale pociągu relacji Warszawa-Wrocław. Spojrzałem przez szybę na wczesnojesienne niebo — hmmm, jeszcze jasno, a gdy dojadę, będzie już jasno, cudowne życie ciągle w trasie, koniec końców sam owe życie wybrałem.

Przysłoniłem nieco okna, zasłonkami pamiętającymi czasy... nieistotny aspekt podróży, skupiłem się na sprawach istotniejszych, kształtujących mój los, na jutrzejszym „być albo nie być” mojej kariery.
Wstałem jeszcze na chwilkę, by zwiększyć natężenie światła, nadać mu odpowiedni kierunek i zacząłem pracę.
Piszę, zatem jestem pisarzem, jest to moje główne źródło przychodów, moja pasja, pisząc czuję to, czuję energię płynącą od palców u stóp, aż po włosy jeżące się z zachwytu na czubku nieco przerzedzonej wiekiem czupryny.
Mówię, zatem jestem mówcą, jest to dodatkowe źródło przychodów, ścieżka obrana kilkanaście lat wcześniej, by ukształtować swoją pewność siebie, by — co ważniejsze — pomagać innym w kształtowaniu własnego Ja, budowaniu wieżowców własnej wiary.
Mówią, że egoizm bratem altruizmu, kiedyś głosząc hasła mniej przyziemne, ufałem, że jest inaczej, dziś wiem, że na ścieżkę, którą kroczę, pchnęli mnie oboje. Dziś, starszym o kilkanaście lat, wiem, że dzieci nie należy faworyzować, wiem, czym jest rodzicielstwo, dlatego nie zamierzam snuć swoich osądów... snuć...
Snując się pociągiem gdzieś między połaciami czerwieniącego się nieba, okalającego moją wędrówkę, mogąc sięgnąć wzrokiem aż po horyzont, tętniąc w głowie odgłosami szyn, rozumiałem, że to mój wybór, że musiałem go podjąć, że tym jest właśnie dorosłość — podejmowaniem rękawic, w myśl piosenki zanuciłem sobie początek It's a final countdown, tu ru ru ru, tu ru ru tu tu...
...Na jakiś czas musiało zmorzyć mnie generalne zmęczenie, za oknem rozlała się po niebie noc w kolorze mixu czarnego espresso z granatowym atramentem.
Korzystając z głębokiej samotności przedziału, nie elegancko ziewam, przecieram twarz dłońmi i przeczesuję do tyłu włosy, równocześnie odchylając do tyłu głowę i znów — szeroko otwierając usta — ziewając.
Czas wrócić do generalnego zadania, czas na być albo nie być tej historii...

9829 wyświetleń
195 tekstów
8 obserwujących
  • Smoky Blue

    24 September 2015, 20:48

    A dziękuję, miło, że komuś podobają się moje bazgroły ;)
    Zawsze są przynajmniej dwie drogi, nawet jeśli jedną pokrywa bluszcz
    Ok, pewnie wkrótce kolejne części, tymczasem zapraszam do bardziej poetyckich bazgrołów mojego autorstwa.
    Pozdrawiam, M.

  • Bise

    24 September 2015, 10:33

    Intrygujące.
    Podoba mi się początek w końcowym odliczaniu tu, ru ru ru :-)
    Myślę, że wbrew wszelkim pozorom zawsze jest jakieś być :-) Chętnie przeczytam.
    Pozdrowienia

  • Smoky Blue

    24 September 2015, 02:13

    No widzisz, zatem może wolę użalać się w tekście, by w rzeczywistości było lepiej. Wolę przelać myśli na papier niż miałbym psuć nimi powietrze ludziom wokół ;) No i czasem wyjdzie coś ciekawego z tego pisania, to kolejny atut

  • Smoky Blue

    24 September 2015, 01:38

    Oj, Madziu - czy mogę się tak spoufalić? - historia w tym wypadku jest ni mniej ni więcej alegorią mojego życia. Więc - tak, jest tu historia, może dziurawa, ale to przez wyboistą drogę za moimi plecami... i wciąż, w mniejszym stopniu, u mych stóp.
    Aniu, nie ma tu czego zazdrościć, to 'cudowne życie' wcale nie wygląda tak kolorowo, nie w momencie, gdy zostawiasz drogocenności za sobą.
    Doskonale powinnaś wyczuć, że ja nie śmiałbym nawet użyć słowa pisarz mówiąc o sobie, bo sam zbyt nisko oceniam swoje grafomańskie wynurzenia, szczypta autoironii nikomu nie zaszkodzi, szczególnie mi - nie uważasz, Cris? ;)

    Dziękuję za cenne opinie, fiszki i życzę spokojnej nocy.

  • chrupcia

    23 September 2015, 22:39

    Zazdroszczę ciągłego podróżowania. Chętnie bym się z Tobą zamieniła. :)

  • Cris

    23 September 2015, 21:31

    Zatem jesteś pisarzem...gratuluję!
    Ja ''grafomanką'', choć pisanie to także moja pasja...
    Weny życzę.