Menu
Gildia Pióra na Patronite

09.10.2019r.

fyrfle

fyrfle

Nasi siatkarze wygrali z Rosjanami i to jest takie miłe "dzień dobry". A poza tym? Monika Jaruzelska była gościem przed chwilą w programie pierwszym polskiego radia. Ojciec mówił jej, że prezydent Kwaśniewski zawsze jej pomoże. Nie pomógł ni raz od jego śmierci. Taki obrazek z lewicy w rozsypce.

Zastanawiałem się nad wczorajszą myślą dnia Juliana Tuwima. Z mojego doświadczenia wynika, że źli ludzie chcą po prostu abym źle postępował. To nie jest tak, że oni umieją rozróżniać dobro i zło. Czynią i każą czynić zło. Politycy trochę zło i dobro rozróżniają, stąd też w Polsce ostatnio transfery gotówki do sfer uboższego społeczeństwa.

A w naturze dzisiaj? Jak to mówią "jesienna szaruga" ze świtem, czyli bardzo silny wiatr, zacinający deszcz i szalejące w jego rytm liście wyrwane z macierzy drzew. Otwarłem garaż i zaraz kilka klonowych liści osiadło na oponie koła samochodu lub na metalowym grzejniku. Dopiero gdy rozjaśniło się,to przemówiły charakterystycznym głosem sikorki.

A co w wiejskich sklepach? W spożywczaku (jednym z trzech) pustki. Jedynie dwie ekspedientki porozumiewające się mową ludzką. Jedna pewnie emerytka,a druga córka właściciela? Na półkach nie szczególnie. Trochę to przypomina PRL, ale okresu przedświątecznego. Jakoś szersza "publika" omija to miejsce. W drugim sklepie, też pewnie rodzinnym, odzieżowo-przemysłowym też widzę przez szybę, że dwie panie grzeją się ciepłem rozpalonego kominka i zapełniają życie rozmową. Przy ulicach igliwie i liście układają się w rude dywany, które wypełniają pobocza. Pańskie, ale wolno biegające psy i te za płotami rozmawiają ze sobą. Koty leniwie podążają przed siebie, czasem tylko ciekawie spoglądając na mnie. Barbara szybko mnie z zakupami do domu. Dwie wielkie siaty i szerokie nogawki zdają się być jej żaglami. Mknie jak tajfun, ale o dzień dobry nie zapomni. Czyni rozgardiasz w powietrzu pewnie taki sam jak te podmuchy halnego.

Przychodzimy na świat, moim zdaniem, po to, aby chcieć. Rolą rodziców i autorytetów jest abyśmy znaleźli swoje miejsce i chcieli tyle ile możemy dać ludziom i ziemi. Ni mniej ni więcej. Trudno się odnaleźć w życiu. Tak nie wielu umiera z poczuciem dobrze wykonanej pracy - życia. Kiedy chcesz więcej niż całego kogoś, to chyba zaczyna się zdrada. Niestety tak trudno trafić na kogoś kogo wszystko nam wystarczy. Dwoje ludzi w razem, musi stale wzrastać, jak PKB, inaczej popyt przerośnie podaż.

Orchidee. Kwitną już szmat czasu i sprawiają, że ten trudny dla ducha i ciała czas szarej dżdżystej jesieni możemy osłodzić poprzez oczy. Kolor, kształt, zapach, a w sumie słodycz - "miód na serce". Pierwszy,to pięć dużych fioletowych płatków kształcie jakby serc. Powierzchnia ich nieco pomarszczona. Fiolet przebarwia się w kremowe strużki, jakby sieć naczyń krwionośnych dochodzących do skrzeli w człowieku. Rozchodzą się od nasady liścia do jego brzegów i zdaje się, że na końcu rozlewają się w jasną obwódkę każdego z kwiatów. A dalej, zdaje się, ten czar rozlewa się już na cały pokój,tworząc jego ciepło i atmosferę, w której czujemy się szczęśliwi, bezpieczni i uśmiechamy się do losu.

Nasady trzech górnych płatków są prawie białe, ale też i fioletowe. Toż one są jakby źródłami wszystkiego pięknego co potem dzieje się w dalszej części tych płatków i wszystkiego tego co dzieje się z naszą wyobraźnią, z naszą wewnętrzną poezją, które powołują potem ten stan euforii lub wewnętrznego błogostanu - poczucia niesamowitej wspaniałości życia. I teraz dopiero się zaczyna zasadnicze randez vous z naszą orchideą, bo u początków tych trzech płatków są też początki dwóch dolnych dużych płatków i jest centrum kwiatu,które tworzą niesamowicie kształtne płatki mniejszych rozmiarów.

Od środka kwiatu dolne płatki są kremowe, może nawet trochę czerpiące z żółci. W w nich moszczą się, jak ziarna piasku, może grochu, kropeczki, tyle, że koloru fioletowego i zdają się płynąć dalej ku brzegom przez centrum płatków. W pewnym momencie jasność zanika i stopniowo przechodzi w fiolet, jakby kropki fioletu łączyły się i przykrywały sobą jasność, która uchodzi do brzegów kwiatu pajęczyną cieniutkich naczyń.

Wszystkie pięć płatków łączą się w specyficzny wypustek, którego kształt inspiruję wenę do podsyłania pomysłów na to czym może być ów wyrostek. Najprościej byłoby napisać, że owa wypustka przypomina jakiś nos jakiejś kreskówkowej postaci. Ale to za mało idące porównanie i gdy się bardziej przyjrzę z lewej i prawej strony, od dołu i góry, to dostrzegam głowę rekina, z tym charakterystycznym opioidalnym wyrazem twarzy. Jednak muszę być szczery sam ze sobą i z czytelnikiem i ryzykownie, ale i odważnie napisać, że ów wypustek może być też metaforą męskiego członka i zachęcać czytelniczki więc do zakupu tych kwiatów, a potem do inspiracji erotycznych, czy po prostu do tego, aby w ich domu zamieszkał wreszcie mężczyzna.

Z centralnej części kwiatu wyrasta jeszcze jeden płatek - bardzo kształtny, świadczący o mocy jaka tkwi w dziele stworzenia, w naturze, w ziemi, w przyrodzie. Ten płatek stanowi jakby trzy oddzielne płatki. Dwa górne są jakby ramionami wzniesionymi w błaganiu niebios. Dolny płatek jest jak język ognia, który chce zapalić barda do napisania płomiennej pieśni zagrzewającej robotników do walki o swoje prawa.

Zmarł profesor Szyszko. Dla mnie bohater narodowy. Walczył, aby Polacy decydowali o Polsce, a nie jej wrogowie.

297 745 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!