Menu
Gildia Pióra na Patronite

9 sierpnia 2022 roku. Wtorek.

Najpiękniejszym pięknem i największym skarbem w naszym ogrodzie od 25 czerwca są nasze wnuki. Codziennie od dwóch do pięcioro. Cudnie jest robić zdjęcia ich rączek, które na wyscigi sięgają po dorodne poziomki. Z radością patrzymy na nich, kiedy objadają krzewy malin, borówek i ostrężyn z ich smacznych owoców. A już serce rośnie i zdumieni jesteśmy, gdy ze smakiem zajadają się aronią. Ze wzruszeniem patrzymy na nich, jak naginają delikatnie kielichy lilii, aby raczyć się ich zapachem. Potem przychodzą do nas z wysmarowanymi włosami, twarzami i koszulkami ich pyłkiem. Wracają wtedy mimowolnie wspomnienia. Przecież myśmy robili tak samo i wyglądaliśmy tak samo. Cieszymy się, że jest w nich wrażliwość na piękno roślin. Dumni jesteśmy, że my i rodzice zaszczepiliśmy w nich miłość do prawdziwych smaków prawdziwych owoców, do piękna kwiatów, do ogrodowego życia. Umieją nazywać rośliny w ogrodzie. Mają swoje ulubione w ogrodzie, z którymi każą się fotografować. Prawie codziennie podlewają z nami kwiaty w skrzynkach na balkonach, tarasie i na parapetach. Co drugi trzeci dzień sami układają ognisko i pod wieczór zapalamy im, bo uwielbiają klimat biesiady. Zajadają się pieczonym chlebem, w który wsmariwuje się czosnek i na koniec smaruje masłem. Uwielbiają pieczone kielbaski. Kochają misterium tworzenia duszonek. Pasjami bawią się z kotką Ciri. Wieczorem okrywają borówki przed kosami, a rano z okien pilnie wypatrują, czy jednak kosy nie zaglądają pod okrywy i jak są, to zbiegają z długiego piętra, szybko ubierają kalosze i przepędzają ptaki. Kupe kupe radości jest z nimi. Choć teraz mają zagwozdkę, bo trzeba biec do kosów, a tutaj obok na balkonie do okna zaglądają kolorowe pomidory. Przed południem wsiadają na rowery i wyjeżdżają pod naszym czujnym okiem na ulicę i sprawiają, że ożywa, tak bardzo cieszą się jazdą na rowerze. Po obiedzie biorą kredy do rąk i podjazd do garażu zamieniają w kolorowy mural. Trochę później idą na pobliskie pola i łąki, i przynoszą z nich pasikoniki, biedronki i stonki, po czym wypuszczają je w domu, sprawiając, że zamienia się w swoistego rodzaju ogród zoologiczny. Około osiemnastej dziewiętnastej schodzą ze mną do kotłowni i pomagają mi w rozpaleniu w piecu, aby była woda do kąpania. Najmłodszy uwielbia przeglądać książki i bawić się ze mną puszczając autka na torze elektrycznym. Kocha Maszę. Młodszy trzylatek uwielbia autka, cyfry i litery, jest bardziej anglojęzyczny. Polski dopiero oswaja. Starszy trzylatek kocha brechtać się w wodzie. Ogromną przyjemność sprawia mu znikanie nam z oczu i zaszywanie się w zakamarkach domu i ogrodu. Pięciolatek cały czas mówi i poluje na slodycze, no i nłodszym chce organizować życie. Świetnie jeździ na rowerze. Uwielbia kwiaty. Dziesięciolatka bryluje w robótkach ręcznych, no i jak dziesięciolatka - gry, tik tok. No i oczywiście basen, trampolina, place zabaw, parki linowe. Jest perfekcyjnie anglojęzyczna. Ogląda TV w języku angielskim. Lata na Zielonej Wyspie zrobiły z niej Europejkę. Teraz przyswaja tutejszość. Wszyscy uwielbiają na szczęście jeść i nie wybrzydzają. Kochają wycieczki na lody, do cukierni i na pizzę. Tak będzie do piątku, potem jadą nad morze i nad Bug, a my? My wtedy obrobimy się w ogrodzie i wyskoczymy na parę koncertów do Żywca i Krakowa oraz zaczniemy chodzić po Kotlinie Żywieckiej i obserwować zachody słońca nad Beskidem Śląskim i Jeziorem Żywieckim.

297 709 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!