Menu
Gildia Pióra na Patronite

Zasadniczy bełkot duszy.

Może powinnam uwierzyć w reinkarnacje. W to, że kiedykolwiek spotkam kogoś kto będzie miał tę cząstkę Ciebie, która tak mnie uzależniła. Powinnam uwierzyć, że kiedykolwiek przyjdzie moment w którym zdołasz odkupić swoje winy, już nie dla mnie, a dla siebie, egocentrycznie jak zawsze. Że nadejdzie moment, w którym pokuta nadejdzie, moment gdy miłość będzie tak szczera, najszczersza. Może na prawdę powinnam w nią uwierzyć. Może to tak jak z zakładem Pascala, wiara w reinkacnacje może po prostu jest opłacalna. To kolejna ślepa nadzieja, którą dokładamy do swojego marnego kosza dziwadeł, które przyszło zbierać w tym marnym żywocie. A może nie chcę, nie chcę by ktoś kiedykolwiek miła to co widziałam w Tobie, to co zawładnęło mnie doszczętnie. Może nadal chcę wierzyć, że kochać można tylko raz, raz na całe życie. Żywot z wiarą w ową reinkarnacje dawałby nadzieje, że wrócę do postaci w której było mi bliżej do człowieka. Do postaci, która była tak czystą w jakiejkolwiek ukrytej części. Wiara to proste zjawisko, zakończyłaby codzienni makijaż z wraz którym odziewam maskę na resztę dnia. Nie tęsknię, a to zasadniczo maluje mnie w ,świetle socjo lub psychopatii. To zasadniczo wyklucza mnie ze społecznego życia, w którym aż roi się od cierpienia spowodowanego brakiem kogoś. Mi nie brakuje już Ciebie, kompletnie nie. Brakuje mi mojej emocjonalności, poczucia że zasadni cokolwiek czuję. Brakuje mi wszystkiego co było wtedy, a na co dziś miejsca już nie ma. A może wszystko to czym zaczęłam budować życie jest złudne. Może rozwiązanie problemu z Tobą, problemu ze mną przez Ciebie było złym rozwiązaniem. Może to równanie które przyszło mi rachować, zasadniczo rozwiązać miało się inaczej. A może po prostu wybrałam drogę na około, drogę o której pomyśleć nie powinnam. Zamiast zniszczyć Ciebie, z tej złości, gniewu prawie nienawiści, zniszczyłam siebie. Odeszłam, chcąc żyć, odeszłam ale żyć permanentnie przestałam. Czy powinnam podnieść rękojeść, zawiesić pas z bombami przy ciele i znowu walczyć? Walczyć o to, co przyszło mi w poprzedniej bitwie stracić. Czy może pozostać w domowych pieleszach i płakać nad tym, że jestem tym kim chciałam być, ale tym kim wcale nie chce teraz. A może po prostu pozostać w świecie fizyczności, pociech, rozrywki, sztuki i niczego nader. Bo przecież emocjonalność taka daleka. Przede mną kolejna decyzja, zasadniczo nie ostatnia, bo nawet śmierć nie jest ostatecznym rozwiązaniem. Dziś zastanawiam się czy uwierzyć w to, że spotkam jeszcze Ciebie, Ciebie w lepszym wydaniu, Ciebie dla mnie. A może powinnam modlić się bym już więcej nie spotkała kogoś takiego jak Ty, takiej cząstki, która podobnie jak wtedy uwarunkowałaby kolejny rozdział mojego życia. Może po prostu powinnam pozostać w ślepej nadziei, że kiedykolwiek wrócę z tej podróży. Że zacznę nowy etap, bardziej ludzki w swym wydźwięku. A może powinnam błagać by już nic więcej się nie zmieniało. Cokolwiek, to kolejne decyzje, te do których dorosłam, te do których dopiero dorosnę.

20 999 wyświetleń
429 tekstów
2 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!