Menu
Gildia Pióra na Patronite
maria_anna

maria_anna

Luty się kończy, nic się nie zmienia. Nic się nie zmieniło od tamtego czasu. Nic. No może poza tym, że jakoś mniej mi Ciebie brak. Chyba coś się kończy, chyba ogień gaśnie... Niewiarygodne.

Tak mnie życie zaskoczyło, pokazało jak mało jeszcze o nim wiem. Gonie za wiedzą skrupulatnie a im więcej wiem tym bardziej się przekonuje o tym, jak wiele jeszcze jest do przyswojenia.

To troche jak z uczuciem. Kiedy się kogoś kocha, pragnie się go wciąż mocniej i mocniej i człowiek wtedy przekonuje się jak bardzo mu kogoś brakuje i jak bardzo kogoś kocha. Jakże to słowo "bardzo" w ogóle nie wyraża istoty ogromnego pragnienia w swym znaczeniu semantycznym. Znasz to uczucie czytelniku? Czy wiesz, o czym ja teraz pisze? Czy ktoś kiedyś albo czy ktoś teraz jest dla Ciebie wszystkim? To niesamowite, jak można się od kogoś uzależnić i jak trudny to przeżycia jest odwyk w przypadku braku ukochanej osoby. Strach się powierzyć komuś bezgranicznie, strach oddać komuś dusze i serce na zawsze. Skąd mieć pewność, że ta osoba nigdy nie odejdzie? Czy odpowiedź na to pytanie wyczytać można w jej oczach? Zastanawiające.
Dlatego obecnie siebie całą powierzam muzyce, bo przecież mogę ją mieć kiedy tylko chce i jak bardzo chce, mam na to wpływ i pewność, że będzie i że zawsze mogę do niej wrócić, mimo wszystko. Dźwięki otulają, łagodzą zmysły, uszczęśliwiają, dotykają duszy, poruszają i powodują całą masę innych, bardziej subiektywnych wrażeń. Czy nie na tym polega miłość? Tak samo jest z książkami. Widocznie kochać można nie tylko człowieka... ale czy człowiek w dzisiejszych czasach potrafi jeszcze szczerze kochać?

8883 wyświetlenia
126 tekstów
5 obserwujących
  • motylek96

    27 February 2016, 04:02

    Nigdy nie ma pewności, że ktoś jest na zawsze. To górno lotne słowo. Ale my, ludzie lubimy sobie wyobrażać, że potrafimy poprzez miłość o oddanie posiąść kogoś do grobowej deski. Szczególnie kobiety mają tendencje do oddawania całej siebie. I to jest duży błąd, ponieważ gdy związek się skończy, nie pozostaje nic. Nagle okazuje się, że nie ma od kogo się odezwać, gdzie iść. Wtedy jest ciężko, bo jak tu żyć, gdy powietrze którym się oddychało nagle przestało wypełniać płuca, nie daje życiodajnego oddechu.
    Dlatego uważam, że zawsze trzeba mieć kawałek świata dla siebie, zostawiać niedomkniętą furtkę, by w kryzysu, miało szanse wpaść światło, które niesie ze sobą nadzieje i wiele dobrych, aczkolwiek innych dni.
    Pozdrawiam serdecznie.

  • lazurowa

    26 February 2016, 21:01

    Odwyk jest najgorszy. Po stracie kogoś kto był "wszystkim" okazuje się, że zostajesz z niczym. Przerażającą, wręcz paraliżująca pustką i pytaniem co dalej. Doskonale wiem o czym piszesz.