Menu
Gildia Pióra na Patronite

Wigilia Zielonych Świąt cz. 1

Jest sobota. Wigilia Zielonych Świat. Wyprowadziłem Mikiego. Ciocia Zosia i Wuj Stach, w tym czasie jedli śniadanie, zastanawiając się czy chcą jechać. Kiedy przyszedłem nie są jeszcze zdecydowani i proszą mnie bym to ja za nich zdecydował. Oczywiście decyduję, że jedziemy do Mosznej. Odpaliłem Cytrynę o dziesiątej zero pięć. Zaraz za Namysłowem pola, a przy ich obrzeżach kwitną czerwone maki, a w niektórych miejscach spore ich kolonie. Wspaniały widok. Takie widoki traw i ziół będą nam towarzyszyły do celu naszej wycieczki. od Świerczowa po Dobrzeń Wielki, to Stobrawski Park Krajobrazowy, przyznam, że bardzo mało mi znany, choć reklamują ten teren coraz mocniej, więc może doczekamy się kiedyś szczegółowych opisów, co w nim szczególnie piknego i jakie miejsca warto zobaczyć. Bliższy miejsce niż Moszna, ale nie znane, bo nie miałem okazji je odkryć, a Mosznę jak już odkryłem to zaraziłem nią pozostałych. Mówią, że są Dolinie Stobrawy bory, stawy, dzikie rzeki, rzadkie rośliny i zwierzęta, ale na razie nie mam czasu tego odkrywać. Przypadek dał mi Moszną. Może kiedy władze powiatu namysłowskiego i gminy Pokój zorganizują już tam uzdrowisko, to przyjdzie czas na trasy turystyczne i ścieżki przyrodnicze, na razie cała Opolszczyzna, to teren dziki - dla traperów. Warunki dla uzdrowiska są świetne, jak zresztą i w Mosznej, Głuchołazach czy Jarnołtówku, ale na co komu kolejne uzdrowiska, no chyba, że dla bogatych zachodnich europejczyków, bo Polaków nie stać nawet na utrzymanie się w państwowym sanatorium. Kolejne piękne lasy mijamy za Prószkowem. Ich świeży, ożywczy żywiczno - ziołowy aromat wypełnia całe wnętrze auta. Tuz przed miejscowością łącznik kapitalny widok pól rzepaku w obramowaniach dzikich maków. Wypełnia nasze wnętrza zapach skoszonych łąk i ziół. Cudowna chwila, jadę jak najspokojniej i najwolniej. Skręcam do Peli - wielkiej piekarni i cukierni, gdzie wypieka się arcysmaczne ciasta i chleby. Ciocia Zosia zostaje z Mikim na zewnątrz, w otuleniu zapachu wysuszonego siana, kwitnących rzepaków. Wuj Stach i ja idziemy zamówić pyszności. Sobie zaserwowałem kostkę ciasta czekoladowego z jabłkiem i kostkę sernika oraz kawę, a Cioci Zosi zmieniam menu o tyle, że zamiast kawy biorę piwo tyskie gronie. Wuj Stach oczywiście zamawia ciasta z galaretka i świeżymi owocami. Siedzimy, żartujemy,, śmiejemy się i opalamy. Ciasto czekoladowe jest pyszne. Na serniku się zawiodłem, bo jest tylko dobry. Im dłużej siedzimy przy stole, tym bardziej staje się to kąpielą w słońcu, zapachach, do których doszedł ten z gorącej kawy i smakach. Wuj Stach zamawia sobie kolejne dwie porcje ciast kremowych. Ja decyduję się na pospacerowanie z Mikim wkoło fontanny i na parkingu, który jest de facto przystrzyżoną łączką. Jest i plac zabaw dla dzieci. Przyzywa mnie Ciocia Zosia i prosi abym zjadł za nią jej czekoladowe ciasto, bo ona jadła śniadanie i nie daję rady. Ja nigdy przed wyjazdem do Mosznej nie jem śniadania, bo po co sobie psuć przyjemność pobytu tam, na którą to składa się też pyszne jedzenie. Kupuję jeszcze do domu chleb staropolski i powoli jedziemy pod zamek - najpiękniejszy zamek w Polsce. Zaparkowałem na parkingu pod kościołem. Róża już otwarła swój gościniec i pierwsi goście jedzą znakomite śląskie obiady. My powolutku organizujemy się i ruszamy do zamku. Nie ma tłumów. To dobrze. Na drodze przy jeziorze, jak zwykle, spacerują dorodne kury. Przez gałęzie akacji oglądamy pływające kaczki, kurki wodne i łabędzie. W byłej znakomitej winiarni, a później kawiarni i gofrarni, jest dziś wypożyczalnia kajaków. Pod ogrodzeniem stadniny koni stoi sobie pan i usiłuje sprzedać krzewy ozdobne. Kupujemy bilety ulgowe i wchodzimy na teren parku wkoło zamku. Azalie już przekwitły, ale pod zamkiem intensywnie rosną róże. Czas ich kwitnienia dopiero jednak nadejdzie. Zamek jest arcy cudowny. Jego architekturę trzeba po prostu zobaczyć i posłuchać przewodnika lub poczytać , co inspirowało Winklerów do wybudowania bajkowego cacka. Na alei prowadzącej do zamku i pod zamkiem stragany jak na odpuście - stragany z prawdziwym chlebem, ogórkami małosolnymi i smalcem, ze szlachetnymi kamieniami i biżuterią dla tych, co lubią świecidełkami się obwieszać lub przekłuwać. Kromka chleba ze smalcem 5 złotych!!! Ciocia Zosia jak to kobieta, kupuje sobie kolczyki i branzoletę z czegoś co sprzedawca nazywa "Nocami Kairu". Ja wykorzystuje ten czas do przyjrzenia się pięknemu winobluszczowi wspinającemu się po murze zamku od strony stadniny. Tak intensywnie zielony i taki bujny. Zapiera dech w piersiach. W gazonach przed palmiarnia rosną i już zaczynają kwitnąć lilie. Będą pomarańczowe. Za parę dni to kolejny cudowny widok tu będzie. Patrzę w prawo na ogromny trzystu letni dąb i na miejsce na ognisko przy nim. W jego cieniu, na ławeczkach, siedzą przytuleni do siebie ludzie i dają sobie czułość, bliskość, może nawet miłość, które maja kapitalne warunki w tym wspaniałym powietrzu, nasyconym wilgocią i zapachami stawów, lasów, łąk i jedyna taka atmosferą. Myślę, że widok zamku spod tego rozłożystego dębu jest najwspanialszy. My idziemy do paru, przyglądając się rzeźbionym stworom mitologicznym w murach zamku. Magiczne to widoki i nie trzeba rzucać pieniędzy do fontanny przed zamkiem, a i tak wiadomo, ze się tu wróci. Pod sosną Wejmutką siedzą na ławeczkach i opalają się kuracjusze, ale nie mieszkają już w zamku, bo marszałek województwa i ponoć urzędnicy unijni, wyrzucili ich do na prędce i byle jak wybudowanego szpitala, który zyskał miano kartona. I uważam , że słuszne , to i celne określenie, bo ciasne pokoje, bez stolików i krzeseł by usiąść, bez choćby świetlicy. Ciasne korytarzyki i drzwi otwierane na korytarze, ze ludzie się ranią i łamią wzajemnie, otwierając te drzwi. Przyjmowane są starsze osoby, a o klimatyzacji nikt nie pomyślał pewnie nawet, więc latem warunki są piekielne. starsi ludzie i ci chorzy na serce narzekają, więc pewnie dyrekcja szpitala będzie ich eliminowała przy przyjęciach. Żenujące to, ale prawdziwe. Jak zwykle spieprzono coś, co w założeniu miało dawać ludziom wytchnienie, po tragicznym często polskim codziennym życiu. Zamiast tego pacjenci dostają nowe bolączki.

KONIEC CZĘŚCi PIERWSZJ

297 714 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!