Menu
Gildia Pióra na Patronite

Pamiętnik samobójcy - literacka noc Dzień 3. - noc przed pożegnaniem.

Jestem pogodzony, ostateczna medytacja, spokój. Myślałem, że więcej cierpienia mi to sprawi, a jednak czuję tylko ulgę. Nie zostawiam po sobie nic, nikomu już nie będę ciężarem i nikt mnie już nie będzie zawadzał. Otwieram ostatnie drzwi, poza świadomością, zapadam w sen. Nigdzie nie idziesz, tylko się unosisz, widzisz siebie i czujesz radość, a przede wszystkim spokój, nie musisz się już bać. Ten świat jest lustrzanym odbiciem tamtego, jak wtedy, gdy samodzielnie próbujesz odciąć sobie kosmyk włosów stojąc przed lustrem trafiasz często w próżnię, potem kilka prób i już...wszystko jest na swoim miejscu, niczego nie musisz sobie odmawiać, bo zwyczajnie niczego nie potrzebujesz. Istniejesz bez pragnień, potrzeb - brak materializmu to ideał tego świata. Żyjesz powoli, jesteś w przestrzeni, ale i w zamknięciu. Gdy pragniesz przyspieszyć nie czujesz tego drżenia wewnątrz, po prostu przyspieszasz, już nie kołacze w tobie ten zwariowany stukot serca, jesteś wolny od fizycznej zgryzoty. Rozmazane obrazy smutku, żalu, tęsknoty zamieniają się w powolny rytm miłości, ponad wszelką wątpliwość jesteś wolny. Samotność jest pustką, lecz zrozumienie jej leży w zapomnieniu siebie, dlatego obawa, że coś tracisz jest przyzwyczajeniem do ziemskiej, nieuzasadnionej pokuty. To śmieszne jak bardzo lgniemy do zadawania sobie bólu, by się ukarać za samo tylko istnienie - gdy przestajesz istnieć pokuta staje się zbędna. Nie mam nic, a jednak czuję się bogaty, widzę problemy, ale nie są identyczne, bo przecież ich skala zależy od roli jaką im nadam. To śmieszne, lecz martwy tu jest inny niż martwy „tam”. Poza zasięgiem widzenia jest tyle rzeczy, otaczasz się tylko złudnym wspomnieniem, że kiedyś było lepiej, ale gdy nie ma „kiedyś” stajesz się przerwą pomiędzy jedną, a drugą sekundą, powietrzem wysłanym ze wskazówki zegara .

946 wyświetleń
27 tekstów
2 obserwujących
  • Shelou.

    30 October 2012, 19:53

    czytam i czytam, a w głowie robi się coraz ciszej...