Menu
Gildia Pióra na Patronite

11.05.2020r.(poniedziałek)

fyrfle

fyrfle

Jest piękny poranek. Na północnym balkonie 25 stopni Celsjusza. Wróble szaleją słownie. Rozpościerają wachlarze złotych czupryn mniszki. Prywatnym niebem, choć jak najbardziej zapraszającym oczy przechodniów są niezapominajki. Wielokształtnym i wielokolorowym zbiorem modlitw szlachetnych i genialnej treści są tulipany. Bratki mrowisko ludzkiego geniuszu połączonego w boskiej treści cudności, a ich wielobarwność godna pędzla Van Gogha, ale ja wiem, czy wielki mistrz zdołałby oddać jaką mocą radości są? Powoli odchodzą żonkile. Jeszcze rozprzestrzeniają przeuroczy zapach, w którym spędzamy popołudnia, któremu pozwalamy, aby w nas wnikał, żeby nas przenikał,by penetrował nasze najdalsze zakamarki, wreszcie docierał do najskrytszych meandrów duszy, wdzierał się w krwioobieg, sycił serce i całe ciało, aż po końcówki włosów i paznokci. Cieszą nas rozprzestrzenione po całym ogrodzie mniszki. Jest już ich taka ilość, że nie musimy chodzić na górskie łąki lub drogi, aby nazbierać ich kwiatów na bardzo smaczny syrop. Są tutaj z nami, dając nam piękno i jednocześnie smak oraz zdrowie.Wystarczy tylko nasza chęć zamieniona w czyn. Wielką kulą bieli zdają się być teraz dwa ogromne krzewy aronii. Kwitną coraz silniej i z każdą minutą właściwie biel gęstnieje na tle zieleni trawy i liści drzew. Kompilacją żółci i zieleni są grona kwitnących porzeczek i borówek, z tym, że w niektórych odmianach kwiaty ubogacone są jeszcze różem. Klematis jeszcze nie kwitnie, ale z prędkością przedwojennej Lux Torpedy wspina się po ubiegłorocznych wyschniętych pędach i sznurkach. Jak najszybciej chce znaleźć się na balkonie i uczestniczyć w naszych rozmowach, naszym wypoczynku i zachwycie światem przyrody.

Wczoraj poszliśmy na Matyskę. Podejście na 610 metrową górę z naszego domu zajmuje nam godzinę. Po drodze podziwiamy ogrody przy ludzkich domach. Teraz naprawdę są okwiecone jak stroje ludowe niektórych Podhalanek, choć na pewno jeszcze bardziej urozmaicone. Ale, to co tym razem najbardziej przykuło nasz wzrok to są tutejsze sady. To jest tak, że od ulicy jest kawałek kwietnego ogrodu, potem jest dom i zabudowania, a za nimi te sporej bardzo powierzchni sady są. Stare sady, czyli w starodrzewiu. W górze wsi zaraz za domem jest zbocze wzniesienia,czasem bardzo bardzo strome i na tych stromiznach gazdowie jednak sadzili drzewa owocowe i wyrosły, i wygląda to naprawdę cudnie. Na samo zbocze trudno wejść, a jeszcze potem na drzewa. To musi być niezła ekwilibrystyka ustawić na takiej stromiźnie drabinę i wejść po niej na wysokie drzewa i zbierać owoce. W sumie, to zastanawialiśmy się, czy jeszcze młodzi zbierają? Ale drzewa są utrzymane, przycięte, wypielęgnowane i teraz kwitną cudnie jak czupryny celebrytek dopracowane przez stylistów za ciężki szmal, odwrotnie proporcjonalny do lekkości płatków dajmy na to koszteli. Ongiś takie sady były zbawienne. Wielopokoleniowe rodziny, w których było kilkunastu i więcej członków, potrzebowały sadu, ogrodu warzywnego i morgów ziemi. Wszystkie owoce były dokładnie wyzbierane, zerwane i przetworzone na kompoty, kiszonki, susze oraz przechowywane w chłodnych piwnicach. Idąc do szkoły, dzieci, które było stać kupowały oranżadę, lemoniadę czy enerdowską colę, ale wszyscy inni brali ze sobą kompot. Nomen omen,tamte dzieci kupujące sobie oranżadę dzieliły się nią z trzema koleżankami czy kolegami. Pili z jednej butelki.Mieli odporność. Jeszcze do niedawna sam gotowałem kompoty. Teraz piję przegotowaną wodę z krążkiem cytryny i gałązką melisy. Dziwne. Nigdy nie miałem afektu do amerykańskich coli. Czasem, gdy jestem w jakimś polskim jeszcze rodzinnym sklepie, to kupuję czerwoną oranżadę w klasycznej butelce 0,33 litra. Taką oranżadę jeszcze tutaj w Beskidach produkuje polska firma i o dziwo spotkałem ją też w niemieckim Kauflandzie w Żywcu.

Przedwczoraj równo z zachodem słońca poszliśmy na nieużytki rolne między naszą, a sąsiednią wsią, rozciągające się wokoło wzgórza "455." Byliśmy zaskoczeni, bo już słychać intensywne muzykowanie świerszczy. Taki spacer w ogóle jest niesamowitym doznaniem pod względem muzycznym, gdyż rozśpiewanych w takiej przestrzeni traw, krzewów i drzew jest setki różnych gatunków ptaków, więc dostaje nasz zmysł słuchu naprawdę wielkie doznania, które przekładają się na nasze zadowolenie i wzruszenie. Zmierzch jest niesamowitą mieszaniną odgłosów ssaków, ptaków i drobnych śródłącznych i między gąszczami mieszkających sobie istot. Przez cały czas dostawaliśmy jeszcze przewspaniałe widowisko na nieboskłonie, a więc tęczowobarwne zorze z przewagą jednak różów i filetów. Cały czas zmieniające się kształty zórz i zmieniające natężenie barw. Wreszcie zaczęła wznosić się mgła i widowisko stało się jeszcze wiele ciekawszym. Nadciągała noc. Milkły ptaki. Ulatniały się zorze. Gdzieś tam do wzejścia szykował się przeogromny w maju księżyc w swojej pełni. Nas przeszywało kolejne ciekawe zjawisko. Fale chłodu na przemian z falami ciepła. Co dwieście trzysta metrów zmieniało się odczucie. Dobrze, że założyliśmy gumiaki. Rosa stawała się coraz bardziej agresywniejsza. W dolinie Potoku Biały było już naprawdę bardzo zimno.

Oczywiście nie uciekamy przed rzeczywistością, czyli kipiszem politycznym czy sprawami gospodarczymi, społecznym lub religijnymi. Ludzie, moim zdaniem, są przeważnie źli,ale ludzie dobrzy mają większego ducha,stąd też jakoś jeszcze spotykamy enklawy szczęścia wśród gatunku wyznaczonego przez Pana na panów ziemi i wszelkiego stworzenia. Filutka napisała taką myśl, że wszystko co czynimy, powinniśmy czynić z miłości, w miłości, przez miłość i dla miłości. Jeden z uczestników strony napisał, nie wiem, może prowokacyjnie, ale napisał, że niby kontr wartościami są: praktyczność, opłacalność, chciwość, kryteria lepsze niż stereotyp dobra i zła. Moim zdaniem opowiedział się czynnie tą wypowiedzią po stronie zła. Uczynił ludziom zło. O ile praktyczność można zmieścić w miłości, to opłacalność już niekoniecznie. Chciwość zaś? Nie ma o czym pisać. Jeszcze raz podkreślam. Trzeba dążyć by być dobrym i mądry, czynić sobie i drugim dobrze. Pieniądz, zysk - zwłaszcza chciwe, to zło i koniec dyskusji.

297 709 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!