Jeśli jest to pierwsza moja strona, znaczy to tylko tyle, że mnie już nie ma między wami… Smutno, nieprawdaż? Żal mi, że nie mogę dotknąć okładki, powąchać świeżej farby drukarskiej i uśmiechnąć się, zamykając ze szczęścia oczy. Czuję jak pod powiekami kręcą się łzy. Dłonie zaciskają się mocniej. Trzymam w rękach swój cały świat, trzymam cię... w myślach, a ty trzymasz mnie. Nie ma we mnie większej tęsknoty, niż ta za życiem. Za późno już dla mnie, dla ciebie jest jeszcze czas... na wszystko. Na miłości i szczęście, na wybaczenie i pogodzenie się, na przyznanie się do błędu, do bólu i wszelkiej słabości. Masz jeszcze czas, by powiedzieć kocham i przepraszam, zapłakać i zaśmiać się do słońca, pomodlić w skupieniu i wykrzyczeć swój gniew. Ja nic już nie mogę, ale Ty możesz tak wiele... Czytasz moje słowa i myślisz: „Znałem/am ją/jego”, a ja myślę:”Dobre sobie. Ty? Mnie? Ja siebie nie znałem/am, a co dopiero pozwolić komuś mówić takie słowa”. A jednaka mogłeś/aś mnie znać... z widzenia, ze szkolnych ścian, z pracy, z ulicy, ze zdjęć na facebook'u albo... z wspólnych wieczorów i nocy gwiaździstych, z westchnień, oddechów i myśli. Widziałeś/aś jak płaczę i śmieję się, jak cierpię, męczę się, jak sprawiam ból innym i sobie. A może właśnie znasz mnie z tego „niewidzenia”, bo po co wychodzić na ulicę i rozmową zachęcać do siebie, jak przecież wiesz więcej. Jak żyłem/am, jak odeszłem/am, ile gorzkich słów wypiłem/am, ile rzeczy złych zrobiłem/am, ile byłem/am wart/a... Każdemu inna cena. Dobrze, jednak wiedzieć, że są tacy, dla których wartość moja zawsze bezcenną będzie. Za to Spasi Hospodi Wam. Trochę mi szkoda, że tylko to po mnie zostanie. Parę zabazgranych słów, których kiedyś tak bardzo się wstydziłem/am. A dziś ściskasz to prawie jak biblię, ostatnią pamiątkę, namiastkę, sen ledwie... bo przecież mnie nie ma. Czy mógłbym/am napisać coś jeszcze? Bez wzniosłych słów: „Miłujcie się, wybaczajcie, nie czyńcie świata podłym i złym, tylko dlatego, że ktoś kiedyś was skrzywdził...” Nie wiem... Chciałbym/am tylko powiedzieć, że bardzo tęsknię... Że jest mi (chyba) dobrze... Że pamiętam... Że przecież to tylko chwila, kiedy mnie nie ma... Że kiedyś... Niedługo... Że znów... Tak bardzo nie lubię wielokropków, jakby za każdym chowały się łzy. Podchodzą pod gardło, więdną i krzyczą: „Delikatniej! Ściskasz moje serce. Nie mogę oddychać”. I nie wiem co pisać, bo jak w kilku zdaniach oddać to, co czuję? Kiedy wiem, że mnie nie ma. Kiedy widzę twoje łzy... Nie ma słów, które mogłyby ukoić twój ból lub dać odpowiedź na pytanie „dlaczego”? Jeśli nie możesz rozczytać mych słów, bo oczy zrobiły się całkiem już mokre, to wybacz... zabrałem/am cząstkę twego serca ze sobą, żeby nie czuć się całkiem samotnym/ą. To minie, przyjdzie pewien Ktoś i załata dziurę. Od ciebie będzie zależeć, jak duża zostanie tam blizna. Oby jak najmniejsza, bo wiesz... niedługo się spotkamy. A teraz wybacz mi... i miej dla mnie czas w swej modlitwie.
Dziękuję tym wszystkim, dla których warto było żyć.
Gołąbek z nieba... ciekawe. Prasa dla oczu wrażliwych, testament i napisy końcowe. Jak wiele osób przezroczystymi odchodzi i nie zdąży choćby szeptu zostawić? Pozdrawiam. :)
"Tylko geniusz może sobie pozwolić na użyie dwóch przymiotników przy jednym rzeczowniku" ale to dziennik więc narstający problem w narastającym tępie problemem być przestaje, lubię czytać dzienniki, nie wiem czemu nie umiem wyjaśnić, ten jest jednym z najlepszych jakie tu widziałem, choć nienajciekawszych w moim odczuciu. Nie lubię takich tematów ale stylem sprawiłeś, że przeczytałem do końća(STYLE STYLE MY KINGDOM FOR THE STYLE), nie jednym tchem bo pale i mógłbym się udusić, ale listonosz pod drzwiami się naczekałł. Styl pochwialiłem wypada jeszcze pochwalić - bo przecież z tego co wiedzę mógłbyś przestać pisać (na tym portalu), a byłoby to straszną krzywdą przy najmniej dla nas - trafność spostrzerzeń. No i najlepsze na sam koniec "Tak bardzo nie lubię wielokropków, jakby za każdym chowały się łzy" ś w i e t n e szkoda tylko że ujęte w całym zdaniu a nie formie dygresyjnego wtrącenia, choć może nie pasowałoby to stylistycznie do reszty.
Ja lubię wielokropki. W nich zawiera się to więcej, które sami powinniśmy jako czytający odgadnąć. To jest bardzo ekscytujące. Można dyskutować nad interpretacją tekstu nad wielokropkiem chyba nie wypada, wypada jednak się zastanowić...
Dobrze, że jesteś Albercie i nie znikaj proszę już, jeżeli to możliwe :-)))
Po Tobie Wilczku to zawsze spodziewam się niespodziewanego :) Pozew? Kurczę, taki mógłbym przyjąć na klatę, bo zarzut aż pieści moje zmysły ;)
Co do wiwatów, nie poczułem ich, aczkolwiek odczułem dość długą moją nieobecność, co skłania mnie do szczerego uchylenia kapelusza i radosnego "Witajcie ponownie Panie i Panowie"
Oj dobrze mi dobrze... przyjąć Cię w gości. Pozdawiam ciepło
"„Znałem/am ją”, a ja myślę:”Dobre sobie." - Masz błąd.
Na tym miałam początkowo się zatrzymać i nie mówić nic więcej. Ot... brak odstępu. Bo trzeba mi było zimnego prysznicu i wielopokoleniowych łez. Tak to bywa, jak samemu ma się hm... nazywali to chyba - "znieczulicą"... Tylko oczywiście nie mogę w niej trwać, bo taki Waćpan Albert sobie urządza i pisze... Kiedyś będę na tyle złą, że Cię oskarżę o dłubanie wykałaczką w mej piersi. To... takie niecne! Tak. Właśnie tak. Zrobię to! ;p
Ponadto, wszyscy Cie witają, kłaniają się nisko, wiwatują - są tacy jakich pamiętam a jakich nie znam. Wyszło, ze chyba Cie nie było? Hm... Tak więc... - Cześć! I przykazując - Pisz!
Dobrze wracać. Tylko, że pozdrowienia... to następnym razem wyślę pocztą ;)