Menu
Gildia Pióra na Patronite

Sentyment?

Jak długo można trwać w sentymencie do kogoś? Czy „pierwszej miłości”, naprawdę się nie zapomina? Chciałabym znać fakty i liczby. Gdyż na podstawie obserwacji siebie i otoczenia wnioskuję, że młodzieńczy sentyment jest niezwykle silnym i długotrwałym zjawiskiem. Moja historia wygląda tak: oficjalnie nasz koniec nastąpił w sierpniu minionego roku, poprzedzony był praktycznie miesiącem niewidzenia się i nierozmawiania. We wrześniu było mi w sumie lekko, fuksem udało mi się wyjechać na wakacje, zająć głowę nowymi znajomościami. Łatwo i przyjemnie przebrnęłam przez fazę porzucenia. Jednak z racji tej, że zostałeś wpisany w całowanie pod jemiołą oraz studniówkę w miarę zbliżania się tych wydarzeń, było coraz gorzej. Dochodziły do mnie desperackie myśli odnośnie podjęcia kontaktu. Nadmienię jeszcze, iż miałam okazję przelotem spotkać się z Tobą pod koniec września i zostać jedynie poirytowana Twoim widokiem. Listopad i Twoje urodziny, dość okrągła liczba. Pamiętałam kiedy. Zastanawiałam się, czy spędzisz je tak, jak planowałeś. Grudzień święta, śnieg, bożonarodzeniowa miłość do bliźnich i stałe wydarzenie jak przygotowania do świąt, choinka, jemioła, a w planach Ty. Styczeń i wielki event, czyli bal maturalny. Wymarzona sukienka, zaplanowany makijaż, starannie zrobione paznokcie, oczko w rajstopach i niezadowalająca fryzura, a w planach cała noc z Tobą w surducie. Obecnie nadal mamy styczeń, a Ty pojawiłeś się po dłuższej przerwie w niedzielę. Nie wniosło to nic do mojego życia, oprócz tysiąca nowych myśli. Właśnie, znaki zapytania towarzyszą nieodłącznie Twojej osobie. Ciągle jedno i to samo pytanie, a co by było gdyby…? Sytuacja sprzed trzech dni wygląda tak: poprawiny studniówki, sklep, lada, ja w pięknym makijażu i upięciu, kupuję gumę Orbit i Desperadosa, wchodzi moja znajoma, chwilę rozmawiamy, kurczowo trzymam piwo pod pachą, wchodzisz Ty i mówisz „cześć” do tej pory nie wiem czy patrzyłeś na mnie czy na nią, obydwie odpowiadamy. Rozkojarzona zapomniałam się uśmiechnąć i melodyjnie wyśpiewać „cześć”, wyszłam. Ale musiałam wrócić chociaż na chwilkę. Wymyślam na prędce jakiś banał, wchodzę do sklepu, słyszę, że rozmawiasz z moją znajomą, a ona odpowiada, że jedzie na poprawiny studniówki, nie patrzysz w moją stronę, to pewne.
I co jeśli, by jej tam nie było, a Ty wszedłbyś wcześniej albo ja później? Czy byłoby tak jak obiecałeś, czy byłoby normalnie? Czy to właśnie mnie byś zapytał jak tam? Lub gdzie się tak szykuję? Otóż zapomniałam Wam przedstawić jednej, bardzo ważnej kwestii, odchodząc On powiedział, że chce żebyśmy się znali, że mogę na niego liczyć, że będzie normalnie. Do dziś nie udało mi się odpowiedzieć na to pytanie. Nie wiem, co nie daje mi spokoju, chociaż minęły już cztery miesiące. To, że nie miałam okazji wypróbować jego słów, czy to, że był tym pierwszym, dla którego mogłam poświęcić o wiele za dużo.
Podsumowując to cztery miesiące po, sześć ważnych wydarzeń mojego życia, które ominęliśmy, dziesięć tysięcy pięćset dwanaście myśli co i jak z Tobą, tysiąc pięćdziesiąt sześć godzin czekania i tylko jeden Ty i jedna ja.

27 909 wyświetleń
332 teksty
2 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!