Menu
Gildia Pióra na Patronite

26.01.2018r.

fyrfle

fyrfle

Film "Nie jestem twoim murzynem" sprawił, że rozmowy o wszelkim niewolnictwie zdominowały całe wczorajsze popołudnie i wieczór. Autorzy poruszyli też temat holokaustu Indian Ameryki Północnej, chyba można spokojnie powiedzieć, że było to ludobójstwo. Dziś Czerwonoskórzy żyją w paru może rezerwatach, są czymś w rodzaju ZOO. Indianie chcieli tylko żyć w zgodzie z przyrodą, rytmami pór roku, żywili się zwierzyną i owocami roślin, nie interesował ich pieniądz. Zostali więc brutalnie masowo wybici przez rzeźników typu generał Custer.

Autorzy wspominają o Polakach, Włochach, Żydach, którzy przybyli tam znacznie później niż Murzyni, ale są biali, są rasą Panów, więc otrzymali wszystko i faktycznie panują w USA. Choć oczywiście wiemy, że siebie też niewolą w ten czy inny sposób. Przypomniała mi się teraz znakomita książka Jerzego Kosińskiego "Wystarczy być" i rewelacyjna jej ekranizacja ze doskonałą rolą Petera Selersa. W Ameryce można być niepełnosprawnym umysłowo, ale wystarczy być białym, żeby zostać prezydentem. Dzisiejsi demokraci twierdzą , że takim przypadkiem jest prezydentura Donalda Trumpa.

A co z tym moim rasizmem, o którym pisałem wczoraj? Jakim ja właściwie jestem rasistą? Mieszkając w Namysłowie, to raczej nie mieliśmy z tym tak naprawdę problemów. Brat uczył się w Technikum Rolniczym na Pułaskiego 3, gdzie na początku lat osiemdziesiątych w internacie mieszkali Nigeryjczycy i uczyli się w Studium Rolniczym. Nie przyniósł do domu żadnej rasistowskiej uwagi, za to przyniósł od Murzynów nam magnetofon, ubrania markowe i buty - prawda też taka o establiszmencie murzynów nigeryjskich, że cywilizacyjnie wyprzedzali nas o 100 lat. W domu też nie słyszałem złego o nich słowa, a siostry nasze i Wasze siostry i bracia, to sprawiły, że "kolorowo jest wśród nas" i też nikt je za to nie potępiał, aczkolwiek dochodziło do zabawnych sytuacji w sądach, gdzie to próbowały od swoich pracujących za granicą eks już oczywiście mężów uzyskać alimenty na dzieci, które jednak w sadzie też niestety dla nich skórę miały czarną. Ale jednak nie wiem czy teraz nie mylę wątków, czyli nie mówię o masowej naszej żeńskiej emigracji zarobkowej do Hiszpanii i tam wyczynach ich w okolicach Huelwy z braćmi muzułmanami z Maroka i Tunezji. Jak tu być rasistą, skoro różnice kolorów dostarczają tak smacznych kąsków pisarskich. Nic tylko uwielbiać multi kulti.

Potem w Namysłowie był Chifon bodajże Kameruńczyk - świetny piłkarz Varty, którego spotykając mówiliśmy sobie dzień dobry, a właściwie to on mi pierwszy. Zawsze się zastanawiałem czemu? A to temu, że po służbie lubiłem iść na piwo do lokalu bossa i tam go widziałem, więc musiał mnie zapamiętać. Innego wytłumaczenia nie widzę. W każdym razie był między nami Namysłowianami i żadnych ekscesów nie było.

Dobra cofnijmy się do lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, czy wtedy było jakieś niewolnictwo i segregacja ludzi przez ludzi? Najoczywistszą odpowiedzią jest jest fala w wojsku, której sam doznałem w 1989 roku i potem w roku 1990 służąc PRL I RP w Ustce, Gdańsku i Gdyni. To co opowiadał mój szwagier, brat i potem drugi brat, to się po prostu w głowie nie mieści jak upodlano ludzi za zgodą zawodowych żołnierzy. W szkole podstawowej byłem gorszy , bo byłem z lasu i synem drwala i gospodyni domowej. Na koniec roku przynosiliśmy piwonie ze swojego ogrodu nauczycielkom, a one wolały anturia z kwiaciarni - były takie, które mówiły nam to wprost. Mieliśmy półtora kilometra ze szkoły do domu i szło się wioską , polami i lasem. Brat zawsze wracał więc naturalnie ze szkoły z koleżanką, która mieszkała na końcu wsi, no to jej ojciec zabronił jej z nim wracać ze szkoły, tłumacząc jej, że jest córką wielkiego wielkopolskiego gospodarza i nie może się zadawać z synem chłopo - robotnika.

Innymi zapamiętanymi przeze mnie sekwencjami rasizmu , to były lata spędzone w Policji. Pamiętam po przeniesieniu mnie do karnej jednostki (bo okazało się przy trzeciej weryfikacji, że jednak jestem ubekiem), że zaczynałem służbę ranną. Pobieram broń i tak dalej, a tu rejwach się zaczyna dziać w pomieszczeniach dla zatrzymanych - zwożą całe rodziny Cyganów i każą mi ich legitymować, daktyloskopować , rozpytywać. Potem powiedzieli mi, że Rom to domniemany przestępca więc pro forma co miesiąc robią ich spęd i przeliczankę, żeby mieć ich pod kontrolą. Faktycznie Cyganie dawali nam w skórę, ale to inna opowiastka. Klasycznym przykładem rasizmu z tamtych lat było, że za wniosek do Kolegium na białego było tylko 20 punktów, a na Roma 50. Potem te punkty sumowano i dzielono ewentualnie premie. Zawsze nam mówili, gdy narzekaliśmy na warunki pracy i płacy, że możemy się zwolnić i iść do ZEC - u. Więc pracownik - palacz, według naszych szefów był gorszym człowiekiem. Były jeszcze drastyczniejsze przypadki, ale muszę poczekać aż ci ludzie powymierają.

Dzisiaj? Nigdy nie będę Góralem - Podhalaninem, więc niektórzy nazywają mnie przybłędą, a do mojej żony mają pretensje, że nie wyszła za swojego, ano takie sekwencje tu mamy jak w Islamie. Moja żona miała ciężki start w dorosłe życie, przez wielu ludzi była marginalizowana i wytykana jako gorsza. Oni tkwią w swoim plotkarskim, rasistowskim, ksenofobicznym grajdołku i tylko czasem robią straszliwie wyłupiastego karpia, gdy spotykają ją gdzie spotykają, gdy są zdani na jej mądrość popartą odpowiednimi stopniami naukowymi. Nie wierzą swoim oczom i jestem przekonany, że mają pretensję do Boga - jak pozwolił by ktoś taki zwykły, według nich ostatni, był pierwszym, skoro to oni ich dzieci są prawdziwymi i słusznymi Polakami, nie zauważyli, że gdzieś tam lenistwo, cwaniactwo, chamstwo, wredota, sukinsyństwo , są już tylko wstydem, żenadą, jawnym i otwartym potępieniem.

Spotykam tutaj czarnoskórych i mnóstwo Ukraińców. Nikt się za nimi nie ogląda, żyją normalnie po swojemu. Mają polskie żony i wspólne dzieci. Normalnie jest i tyle. Tylko Cyganie czasem robią szopki na ulicach - to ich natrętne żebranie i nagabywanie o wróżby jest wkurzające i tyle. Tkwią w swoim piekiełku, które nie pozwala im uczyć się, a potem normalnie pracować.

Bogumił Łoziński: Protestujący mylą niezawisłość z oceną ich pracy?

Barbara Piwnik: Ja bym to określiła nieco delikatniej. Może mają mniejsze doświadczenie zawodowe. Dziś młodsze pokolenie ma nieco inne priorytety. Sędziowie są nieodrodnymi dziećmi społeczeństwa, a w nim panuje teraz pęd do awansu, robienia kariery. Część sędziów uważa za sukces zawodowy także zajmowanie stanowisk, np. prezesów sądów, czy kolekcjonowanie tytułów. Po reformie, o tym kto będzie zajmował te stanowiska, decyduje minister sprawiedliwości, a to oznacza, że wkroczył on na najważniejszy dla nas obszar, i stąd protesty. Tymczasem dla mnie i innych zwykłych sędziów, którzy ciężko pracują, największą karierą zawodową, jest jak najlepsze wykonywanie obowiązków. Zajmowanie stanowisk związanych z administrowaniem nie może być głównym celem.

297 589 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
  • 26 January 2018, 09:04

    Przeczytałem z dużym zainteresowaniem.
    Świetnie napisane, moim zdaniem.
    Mógłbym tu wymieniać pochlebne opinie ale mogłoby to Cię zepsuć :).
    Jest dobrze. Pozdrawiam.

    od fyrfle