Długo zajęło mi napisanie tego zdania, wyłącznie po to, by odpowiedzieć na to po co w ogóle je zacząłem. Wieczorem mam sposobność - rzadko, aczkolwiek lubię i tęsknię - zaprosić do płuc papierosa, oczywiście tylko ten uboczny efekt spalania, nie żebym grzebał aż tak głęboko pod skórą.
Pomarszczone ciemno-grafitowym kolorytem niebo i zimna barwa matki ziemi mówią mi czasem, albo mówią do snu: nigdy nie wiem, do kogo w końcu, ale jeżeli mówią do snu, to stanowczo za głośno. Moje oczy znalazły upodobanie w latarniach; nie żebym brał za to pieniądze, po prostu tam najciemniej, a moja szarość ubywa dzień za dniem. Zaciągając się dymem niekiedy mam przebłyski opisujące mój obecny stan, zazwyczaj jednak po prostu jestem, nie patrzę, mam tylko oczy, nie kieruję myśli, tylko jak pasażer na wycieczce pozwalam się wieźć autokarem, zaszczycając rzeczywistość w momencie podnoszenia wzroku poza szyby w oknie.
Czekam, że z kolejnym wiatrem - a wspiąłem się aż na 8 piętro - przyjdzie do mnie cokolwiek, co połechce po oku, ugryzie tam gdzie jeszcze jest miękko w ciele, lecz nie na widoku. To co widać, przestaje być sobą, gdy zaczyna patrzeć, a konkretniej człowiek. Im bardziej przymykam na siebie oko, tym więcej można zobaczyć miedzy powiekami.
Rozgrzewanie palców to długa rehabilitacja, zwłaszcza że nie wiem jeszcze, czy wyciągnąłem już to swoje mięso z lodówki czy jeszcze odrywam się od zamrażalnika.
Dziękuję za komentarze, miło mi było je przeczytać, zwłaszcza pierwszy. Jak skończę mówić prosto, może przejdę na coś cięższego.
Szukam w sobie nowej formy, dla wierszy za którymi tęsknię, ale nie znalazłem jeszcze pomysłu na to, jak opisać tą cichą, spokojną niechęć do emocji, by utwór nie niósł ze sobą pustki, żalu, zgorzknienia - jakiś wewnętrznych rozterek -, tylko po prostu był. Był w płynny sposób czytania, z treścią po której spływa oko, czytany wielokrotnie przynosił jedynie spokój.
dobra, napiszę, bo widzę że komentarze śpią. Fajne, podoba się. Momentami jak Cię czytam nie tylko to... tu, przypominają mi się pewne opowiadania i tak sobie umyśliłem, że Ty tam przy tej lodówce i zamrażarce, przy tym mięsie, rehabilitujecie palce razem z A. Poniedzielskim