Menu
Gildia Pióra na Patronite

Z duchowości benedyktyńskiej: wnętrze...

Odys syn Laertesa

Odys syn Laertesa

... czyli z obfitości języka wojny. Walka o serce człowieka między deprawacyjną i kokieteryjna (ślepą na krzywdę bliźniego) "strefą komfortu", a uszlachetniającym jej porzuceniem.

motto: z poradnika Krętacza dla Piołuna
"Dla nas istota ludzka jest przede wszystkim żerem; naszym celem jest wchłonąć jej wolę w naszą, powiększyć sferę naszej osobowości jej kosztem. Lecz posłuszeństwo, którego Nieprzyjaciel wymaga od ludzi, jest czymś zupełnie innym. Trzeba się pogodzić z faktem, że całe to rozprawianie o Jego miłości do ludzi i o tym, że Jego służba jest całkowitą wolnością, nie jest tylko (jakby się w to chciało wierzyć) czczą propagandą, lecz przerażającą prawdą. On naprawdę chce zapełnić wszechświat mnóstwem małych wstrętnych kopii samego Siebie - stworzeń których życie, w miniaturowej skali, będzie jakościowo podobne do Jego, nie dlatego, że je wchłonął, lecz dlatego, że ich wola dobrowolnie dostosowuje się do Jego woli. My potrzebujemy bydła, które w końcu mogłoby stać się żerem; On potrzebuje sług, którzy w końcu mogliby stać się synami. My chcemy chłonąć, On chce rozdawać. W nas jest pustka i chcielibyśmy ją zapełnić; On jest pełny i przelewa się. Celem naszej walki jest świat, w którym Nasz Ojciec z Otchłani wchłonąłby w siebie wszelkie pozostałe istoty; Nieprzyjaciel pragnie, aby świat był pełen istot z Nim wprawdzie zjednoczonych, lecz mimo to zachowujących swą odrębność."
"Nawet w dziecięcym pokoju można dziecko nauczyć, żeby przez "mój miś" rozumiało nie przedmiot czułości, z którym jest w specjalny sposób związane (...), lecz "miś", którego mogę, jeśli mi się spodoba, rozszarpać na kawałki."
(fragment książki: "Listy starego diabła do młodego")

VIII Niedziela Zwykła
Syr 27,4–7; 1 Kor 15,54b–58; Łk 6,39–45
(...)
"Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?" (Mt 16,26).

Wnętrze, czyli serce, stanowi o tym, kim naprawdę jesteśmy. Pan Jezus daje nam obraz drzewa, które poznaje się po owocach. Cała jednak jego istota jest zawarta w maleńkim nasieniu, z którego wyrasta całe drzewo. W zależności od tego, jaka dynamika tkwi wewnątrz nasienia, wyrasta z niego drzewo dobre lub złe. Same nasiona z zewnątrz mogą być do siebie bardzo podobne, ale ich prawdziwa zawartość daje się poznać, gdy wyrosną z nich drzewa i wydadzą owoce. "Po owocu bowiem poznaje się każde drzewo" (Łk 6,44).

Tę zasadę poznania odnosi Pan Jezus także do ludzi: "Poznacie ich po ich owocach" (Mt 7,16). Dla nas jednak najważniejsze jest poznanie siebie samych i wartości naszego działania. W tej dziedzinie zasada poznania po owocach jest niezastąpiona. W każdym z nas istnieje ogromne pragnienie posiadania dobrego wizerunku siebie. Siła tego pragnienia jest tak ogromna, że trudno się nam zdobyć na obiektywizm w ocenie samych siebie: nikt nie jest dobrym sędzią we własnych sprawach. Wiele wysiłku wkładamy w budowanie dobrego obrazu siebie we własnym mniemaniu i w oczach innych. Aby naprawdę poznać siebie, trzeba spojrzeć na owoce. One odsłaniają prawdę o naszym wnętrzu. Dla Mędrca ze Starego Testamentu słowa odsłaniają prawdę o człowieku:

"Piec wystawia na próbę naczynia garncarza, a sprawdzianem człowieka jest jego wypowiedź. Hodowlę drzewa poznaje się po jego owocach, podobnie serce człowieka po rozumnym słowie" (Syr 27,5n).

Dzisiaj, wydaje się, można także doskonale oszukiwać siebie i innych wspaniałymi wypowiedziami. Czyn staje się w tym momencie świadectwem o wiele bardziej wymownym, mniej podatnym na manipulację. Jednak i w tej sytuacji możemy, i nawet często to robimy, tak interpretować nasze czyny, by uchodzić wobec siebie i innych za sprawiedliwych. Jeżeli ktoś popada w alkoholizm, to często musi upłynąć wiele czasu, musi zajść wiele tragicznych wydarzeń, aby był w stanie uznać, że jest alkoholikiem. Czasem usprawiedliwia się swoje czyny przez ogłaszanie wszem wobec, że takie postępowanie jest dobre.

Aby poznać swoje serce, trzeba posłuchać swojego sumienia. Jednak przeszkadza w tym lęk przed utratą dobrego mniemania o sobie. Ten lęk jest paraliżujący. Dlatego potrzeba zdecydowania na przyjęcie trudnej prawdy o sobie. Panujący nad nami lęk jest ową belką, o której mówi dzisiaj Pan Jezus. Dopóki jej nie usuniemy, nie potrafimy w prawdzie patrzeć na siebie i innych.

W Liście do Rzymian św. Paweł pisze, być może zaskakujące dla nas, słowa:

«Zwycięstwo pochłonęło śmierć. Gdzież jest, o śmierci, twoje zwycięstwo? Gdzież jest, o śmierci, twój oścień?» Ościeniem zaś śmierci jest grzech, a siłą grzechu Prawo (1 Kor 15,54–56).

Dziwi nas to, że św. Paweł uważa Prawo za siłę grzechu. Dlaczego? Można to zrozumieć w kontekście powyższych refleksji. Prawo przyjmowane jako norma „porządności”, wyznacznik naszego „dobra”, buduje w nas wspomniany lęk, tę siłę, która nas utrzymuje w zakłamaniu. Zaraz dalej św. Paweł wskazuje drogę wyjścia z tego zawikłania: "Bogu niech będą dzięki za to, że dał nam zwycięstwo przez Pana naszego Jezusa Chrystusa" (1 Kor 15,57). Zwycięstwo odnosimy nie przez swoją „porządność” mierzoną normami Prawa, ale przez Bożą łaskę, która w pełni została nam udzielona przez Jezusa Chrystusa, w Jego miłości aż do końca. Zawierzenie tej miłości uwalnia nas od lęku, a przez to daje wolność od grzechu. Nieustannie musimy jednak walczyć z pokusą ponownego popadnięcia w lęk:

"Przeto, bracia moi najmilsi, bądźcie wytrwali i niezachwiani, zajęci zawsze ofiarnie dziełem Pańskim, pamiętając, że trud wasz nie pozostaje daremny w Panu" (1 Kor 15,58).
(fagment książki: "Rozważania liturgiczne na każdy dzień")

autor: Włodzimierz Zatorski OSB

"O deprawowaniu Polaków". Autor: Gabriel Maciejewski
Fragment:
"Deprawowanie Polaków jest zadaniem najłatwiejszym na świecie. Odbywa się niezależnie od tego do jakiej opcji politycznej Polak należy. Można rzecz określić jednym słowem – deprawowanie Polaków to ich pozorne uszlachetnianie i nadawanie ich egzystencji szeregu fałszywych znaczeń. Do tego należy jeszcze dołożyć niezbędną w relacjach z Polakami kokieterię, o czym pisał już stary, dobry Józio Geobbels.

Dobre przykłady pojawiają się dziś w mediach. Już kilka razy słyszałem, jak cytowany przez różne „internety” prezydent Putin mówił, że Polska to taka krowa, której nie da się osiodłać, a powiedział to już wcześniej sam Stalin. Kontynuując swoją wypowiedź prezydent Putin mówił, że Rosja już kilka razy próbowała zajmować Polskę, ale nie ma to sensu, albowiem żadna narzucona władza się w Polsce nie utrzyma. Cóż to jest za komunikat? To jest komunikat deprawacyjno-kokietetryjny. Jak na te słowa może zareagować prosty złodziej paliwa ze stacji Orlenu, który na wieść o wojnie na Ukrainie myśli przede wszystkim o tym, jak napełnić benzyną plastikowe szambo? Takie postawienie kwestii podnosi mu samoocenę. On już się czuje lepszy, a jak by jeszcze udało mu się to szambo rzeczywiście wypełnić, byłby w oczach swoich i szwagra prawdziwym bohaterem. Potem zaś, słuchając słów prezydenta Putina, mocnego człowieka (nie to to te frędzle z naszego rządu) uznałby się za jedynego, prawdziwego patriotę. W końcu z tą Polską nie byłoby tak łatwo, jak z Ukrainą. Z nami bowiem żartów nie ma..."
całość pod linkiem:
http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/o-deprawowaniu-polakow#277418
oprawa gadana: o Adam Szustak (CNN#276 "Jesteś ślepy i tego nie widzisz!")
https://youtu.be/Xb5EAAuTEpE

28 111 wyświetleń
253 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!