Czy nasz czyn był na prawdę dobry i sprawiedliwy okazuje się dopiero na samym końcu. A to gdzie stawiamy kropkę ma wielkie znaczenie. Dla jednego koniec zaczyna się o zachodzie słońca, dla drugiego na łożu śmierci, a dla wierzącego podczas sądu ostatecznego.
Kropki jako stany przejściowe ... Co, jeśli my lub los postawi ją w niewłaściwym miejscu? - A wówczas nasz rozwój na lepsze zostanie przerwany w chwili upadku? Czy istnieje obiektywne spojrzenie na nasze dokonania? Czy nasze życie jest tylko odgrywaniem niezależnej od nas roli, więc teoretycznie można wszystko przewidzieć? Czy istnieje wolna wola? Czy odchodząc jako kochane, idealne osoby nie popełnilibyśmy w przyszłości okropnego przestępstwa, gdyby nasze życie trwalo wystarczająco długo, czego nikt nigdy już się nie dowie, .. a może jednak (gdyby kiedyś byłoby to możliwe) tak? Czy kropka może istnieć jedynie w czasie? Czym by się stała, gdyby nic po niej nie nastąpiło? Choćby wieczna cisza. Ciekawe, zastanawiające.