Menu
Gildia Pióra na Patronite

Co znaczy czytać Słowo Boże? Cz.2: Słowo Żywe (Syn)

Odys syn Laertesa

Odys syn Laertesa

...czy jestem gotowy wszystko stracić, bo wierzę że tylko "Bóg zbawia"? Między dwiema wykluczającymi się wzajemnie możliwościami.

"Zasadą dokonywanego wyboru, jeśli ma być on błogosławiony, jest stawianie na skalę wartości przez Boga objawioną, która nie wydaje się oczywistą, zwłaszcza że doczesność potrafi fascynować i usidlać. Opieranie się wówczas na Bogu – to właśnie nadzieja. Jest ona bezpieczną ścieżką wiodącą nas wśród nieuniknionych kontrastów życia." (Augustyn Jankowski OSB "Przy stole Słowa")

"...On napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na wyżynach niebieskich – w Chrystusie.
W Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata
abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem..."

(...) Czy będziemy pisali patykiem, piórem, pisakiem czy ołówkiem, jest obojętne, czy nasze słowa zapiszemy w takim lub innym alfabecie, także nie ma istotnego znaczenia, natomiast czy otrzymujemy obietnicę zbawienia, czy jej nie otrzymujemy, nie jest już dla nas obojętne, bo od tego zależy nasze „być albo nie być” i to w sensie ostatecznym. Dlatego trzeba sobie zdać sprawę z tego, że Słowo Boże ma inny, głębszy sens niż zazwyczaj myślimy, mówiąc „słowo”. Niestety w tej dziedzinie fatalnie odbiły się nośne do dzisiaj dyskusje nad Pismem Świętym, w których chodzi o wykazanie rzetelności lub jej braku w sensie przekazu informacji historycznych, przyrodoznawczych itp. Tak ukierunkowane spory o Słowo Boże zupełnie mijają się z prawdziwym problemem i do tego narzucają ludziom swój sposób podejścia do niego, przez co powodują całkowite niezrozumienie Bożego orędzia.

(...) W tekstach naukowych ideałem jest absolutna jednoznaczność wypowiedzi, a w związku z tym precyzja określeń i padających słów. Pojęcia i relacje istniejące między różnymi pojęciami powinny precyzyjnie odpowiadać temu, do czego się odnoszą. Najlepiej gdyby się dało opisać wszystko matematycznym wzorem. Wypowiedź powinna słowami jednoznacznie wyrazić wzór. To jest ideał nauk formalnych: matematyki i logiki. Dokonuje się to jednak kosztem spłycenia znaczenia słowa.

(...) Kiedy weźmiemy te same wydarzenia opisane u kilku historyków, to będziemy mieć różne historie. Najlepiej doświadczają tego policjanci podczas przesłuchiwania kilka świadków jednego wypadku. Każdy świadek widząc to samo, mówi coś innego. Okazuje się, że jest to naturalne, gdyż tacy jesteśmy – każdy z nas inaczej postrzega rzeczywistość. Gdy ponadto opis wydarzenia wezmą w ręce dziennikarze, z których każdy ma określony zamysł, to okaże się, że jedna sytuacja może być opisana w sposób całkowicie sprzeczny i to bez wyraźnego kłamstwa! Słowo ukazuje tutaj swoją wieloznaczność.

Jeżeli jeszcze weźmiemy pod uwagę poezję, to wieloznaczność, metaforyczność, aluzyjność itd. jest jej żywiołem. Wiersz może składać się z kilku wyrazów, a treść, jaką zawiera, może być ogromna, wielopłaszczyznowa. Język i słowa mają swoją głębię w zależności od sposobu i celu ich używania: poczynając od nauk formalnych, gdzie słowo ma być jednoznaczne, do poezji i tekstów religijnych, gdzie wieloznaczność gra dużą rolę. W tym kontekście Słowo Boże ma głębię nieskończoną, bo jest ono słowem Boga, a nie człowieka. Kiedy stoimy przed tym słowem, musimy wiedzieć, że ono nas całkowicie przerasta, że jesteśmy wobec niego mali.

(...) zawiera treść i sens o wiele głębszy, niż ten, jakiego się spodziewany i oczekujemy. Ostatecznie Słowo Boże jest Osobą. To jest Syn Boży, który stając się Człowiekiem, stał się Chrystusem, czyli Mesjaszem. Mówi o tym jednoznacznie hymn o Słowie z Prologu Ewangelii według św. Jana. W tym momencie nasza wyobraźnia całkowicie kapituluje. Stajemy wobec całkowitego misterium. Kiedy Słowo staje się Ciałem, nie tylko w tym sensie, że się urzeczywistnia, ale także w tym sensie, że rodzi się jako Osoba ludzka, stajemy wobec tajemnicy, która całkowicie nas przerasta. (...)

Słowo Boże jest żywe i odnosi się do życia. „Żywe” wpierw oznacza, że jest słowem mówionym (...) Sam Pan Jezus nie napisał ani jednego słowa, choć pisać umiał jak każdy Żyd. Widać to szczególnie w Ewangeliach synoptycznych, gdzie są wyraźne katechetyczne wątki, które później były spisywane. Egzegeci dochodzą do źródeł, z jakich czerpali Ewangeliści przy redagowaniu swoich Ewangelii. Ewangelia Jana jest nieco inna, ale też jest zapisem tego, co on mówił swoim uczniom. Nawet listy św. Pawła są tekstami, które św. Paweł dyktował któremuś ze swoich uczniów, który był jego sekretarzem. Praktycznie prawie wszystkie teksty były wygłaszane w żywej mowie i dopiero wtórnie zostały spisane. Ponieważ Słowo Boże jest słowem żywym, musimy je tak czytać, żeby je słyszeć, a nie tylko czytać wzrokiem.

Ta prawda posiada bardzo konkretne przełożenie na samo czytanie tekstu świętego. Kiedy go czytamy, musimy go jednocześnie słuchać! Warto sobie uświadomić różnicę w percepcji tekstu czytanego na głos i czytanego po cichu. Kiedy słuchamy tekstu, słowa głębiej wchodzą do nas. W lectio divina ważne jest to, żeby słowa trafiły do naszego serca, jako słowo od Boga do nas skierowane..."
("Lectio divina. Teoria i praktyka, czyli jak czytać Pismo Święte?")

"...Bogactwo, sytość, uznanie ludzkie, radości nie są same w sobie czymś złym. Przecież musimy powiedzieć, że my także nie cierpimy szczególnego niedostatku, głodu, prześladowania. Czy w związku z tym biada nam? Tak, jeśli te wartości są dla nas najważniejsze, gdy w nich pokładamy nadzieję i głównie ich szukamy. Czy tak jest naprawdę, trudno stwierdzić na podstawie samych deklaracji i subiektywnego przekonania. Możemy w istocie sami siebie oszukiwać, a potrafimy to robić w sposób doskonały (!). O prawdziwości naszego zawierzenia możemy się przekonać w sytuacjach niespodziewanego braku. Jak na to reagujemy? Czy się oburzamy, mamy pretensje, że nam nie dano tego, co nam się należało?… Najlepiej sprawdzi nasze ubóstwo złodziej. Po naszej reakcji poznamy, na ile jesteśmy wolni od tego, co posiadamy. Oczywiście nie polecam, aby dawać okazję do kradzieży w domach czy klasztorach. Pomijając całe zło tej sytuacji, wtedy strata byłaby przez nas przewidywalna i nie byłaby dla nas prawdziwą próbą.

Podobnie w odniesieniu do innych wartości. Na ile są one dla nas ważne? Bardziej konkretnie trzeba zapytać: na ile są one dla nas ważne jako coś z tego świata, co w istocie oznacza: na ile są ważne przed ludźmi. Groźba ich utraty rodzi w nas smutek, a przecież mamy się radować. Święty Paweł nas do tego zachęca i wzywa. Jednak nasza radość ma być „w Panu”. „Biada” odnosi się do radości czerpanej z dóbr tego świata i niejako zamkniętej w tym świecie, radości, która zapomina o perspektywie wiecznej.

Kropkę nad „i” odnośnie do naszej właściwej nadziei stawia św. Paweł w dzisiejszym drugim czytaniu. Jest to fragment najstarszego świadectwa o zmartwychwstaniu Chrystusa, jakie mamy:

"Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania" (1 Kor 15,19).

Nie wystarcza pokładać nadziei nawet w Chrystusie (!), św. Paweł nie mówi o złej nadziei, nadziei wyrosłej z grzesznych pożądań, ale o nadziei w Chrystusie, lecz tylko zamkniętej w tym życiu! Nic ona nie daje, jest godna politowania, należy do owego „biada” wypowiedzianego przez Pana Jezusa. Zobaczmy, jak rozstrzygająca jest zasadnicza postawa otwarcia na zmartwychwstanie, na nowe życie.

Oczywiście każdy z nas powie, że przecież wierzy w zmartwychwstanie, że oczekuje tego zmartwychwstania i do niego dąży. Ale zastanówmy się realnie, na ile jest to prawdziwa nasza nadzieja, którą żyjemy. Czy, podobnie jak było z owym ubóstwem, nie oszukujemy samych siebie? I znowu prawdę może odsłonić jedynie doświadczenie, doświadczenie utraty czegoś w tym życiu niezbędnego. W skrajnym przypadku będzie to otarcie się o śmierć. Jak wówczas reagujemy? Czy rzeczywiście zmartwychwstanie jest naszą autentyczną nadzieją, czy przeciwnie – nasza nadzieja, co prawda związana jest z Chrystusem, dotyczy jednak tego życia?

Nie chodzi w tym momencie o publiczny rachunek sumienia. Warto jednak sobie samemu zadać te pytania na modlitwie przed Bogiem. Jaka jest prawdziwa moja nadzieja dzisiaj? Na ile zawierzam Chrystusowi, i to zmartwychwstałemu i dającemu nam zmartwychwstanie?"
("Rozważania liturgiczne na każdy dzień.")

autor: Włodzimierz Zatorski OSB
oprawa gadana: "Słuchaj Izraelu!" (Z traktatu św. Cypriana o Modlitwie Pańskiej nr 28-30)
https://youtu.be/a0oFsQUcnnE
oraz: z dzieła "O naśladowaniu Chrystusa" (księga 2, 1, 1-6)
https://youtu.be/BI5pzb2wnA0

28 113 wyświetleń
253 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!