Coś znika... a wraz z nim i szczęście ucieka w popłochu. Kim jestem? Gdzie jestem? Ogarniają mnie znów tylko cienie... W głosie krzyki rozkładają się równomiernie, kakofonią dźwięków, która jest tak przerażająco piękna. Mogłam to powstrzymać. Mogłam pomóc. Mogłam przetrwać.
NIE CHCIAŁAM BYŚ BYŁ. NIE CHCIAŁAM BYŚ ZOSTAŁ. NIE CHCIAŁAM BYŚ WRÓCIŁ. Więc nigdy nie pozwoliłeś mi się naprawdę poznać.
nie przyszedłeś nigdy chociaż wiedziałeś WIEDZIAŁEŚ, że ja nie wiem WIEDZIAŁEŚ, ŻE NIE MOGĘ BYĆ PEWNA TEGO, CO JEST DLA MNIE DOBRE! wiedziałeś... I postanowiłeś mnie zostawić Samej sobie. cichej. Słabej... Mokrej od łez MOICH twoich Niczyich
deszcz po prostu deszcz
Coś znika, a coś się pojawia. Nie jestem już taka, jak kiedyś i nie chcę być tym samym. W głowie trwa cisza, ale nie ta "grobowa". Przyjemna. Nie ma mnie, jestem ja - ta nowa. Tu jestem. Jestem sobą. Mogę wszystko. Wszystko, co chcę. I dokonam tego. Mimo, że skazałeś mnie na porażkę. Dokonam czegoś wielkiego. Nie na przekór tobie. Dla siebie. Bo chcę!
Nie słyszałam o takiej książce, przykro mi. W Wordzie zastosowałam opcję kapitalików, na cytatach nie mam niestety takiej możliwości, więc wyszło wszystko z dużych liter.
Czy sądzisz, że duża litera lepiej odda uniesienie głosu czy krzyk, niż wykrzyknik?
Ponadto w pewnym momencie nie wiem czemu stanęła mi przed oczami książka Tomka Tryzny "Panna Nikt"... Powiązanie? Może ta wielka zmiana na tą inną Ciebie, ale nie Ciebie. Może...