Codziennie wszyscy mówią o miłości. Mówią, że ona jest celem każdego istnienia. Mówią, że na niej polega całe życie. Akurat teraz. Wszystko się kręci wokół niej. Wszyscy pięknie się o niej wypowiadają. Z uśmiechem na twarzy mówią o tym zjawisku, jak o jakimś marzeniu, które w końcu się spełniło. Zaczynają wierzyć w to, że świat wcale nie jest taki zły. Nic nie jest już takie złe kiedy ta miłość odnajdzie drogę do serca odpowiedniego człowieka.
I akurat teraz wszyscy muszą przysięgać przed Bogiem czy tam urzędnikiem stanu cywilnego sobie właśnie ową miłość. I właśnie teraz gdy moje serce jest zupełnie puste. Nie ma tam nikogo. Przynajmniej nie ma tam tej miłości, której człowiek szuka przez pół życia. Jest tam miłość do osób, które znam od zawsze. Miłość do ludzi, którzy kochają mnie od zawsze. Kochali mnie już gdy jeszcze nie pojawiłam się na tym świecie. Byli dla mnie zawsze i będą na zawsze. Ta miłość na wieczność pozostanie w moim sercu. Ale nie ma tej drugiej, którą może pokazać mi zupełnie obca osoba. Nie szkodzi. Poczekam. Usiadę tutaj w cieniu i poczekam. Poczekam, aż będę gotowa. Poczekam aż będę tego chciała tak naprawdę. Poczekam, aż przestanę mieć żal do samej siebie. Na wszystko w życiu trzeba czekać. Przynajmniej na te chwile, które zdarzają się tylko raz i nigdy więcej nie wrócą, ale pozostaną w sercu na zawsze. Raz po raz będę je odtwarzać jak ulubiony film na ekranie telewizora. I będę później tworzyć nowe, by na starość móc zasiąść przy tym telewizorze i powtarzać sobie: "dobre i piękne miałam to życie", a nie każdego dnia żałować czegoś, czego nie zrobiłam czy nie powiedziałam. Poza tym wierzę w przeznaczenie i wierzę w to, że każdy zasługuje na szczęście i życie jakiego pragnie. Wszystko jest możliwe, jeśli nie przestajesz w to wierzyć.