chciałabym objąć miłość. zatrzymać ją w zaciśniętych, skostniałych palcach tak, by nawet jej ciepło nie rozmroziło silnego uścisku. bo przecież nie wszystko muszę wypuszczać. coś mogę zostawić tylko dla siebie, w egoistycznym geście. chciałabym byś choć raz spojrzał na mnie z uśmiechem na ustach i zapytał, czy wszystko gra. bo przecież nie wszystko musi być dobrze, prawda? i to tak doskonale o tym wiesz, że nie wszystko usłane jest różami, że nie zawsze jesteśmy "over the moon" - na księżycu naszych miłostek. ty wiesz, że nie wszystko jest dobre, że nie wszystko złe, a nawet nie kwaśne czy gorzkie. znasz świat na pamięć, a ja wiem tylko jedno - że gdybym potrafiła czytać w myślach, zajrzałabym to twojego zabieganego, choć tkwiącego w miejscu umysłu. powiedziałabym ci wszystkie słowa, które chcesz usłyszeć, zaprzeczając tym, których z całego serca się obawiasz. gdybym potrafiła zaglądać do duszy przez przejrzystą materię twoich oczu, załatałabym twoje serce, a zszargane sumienie zacerowała delikatną nicią miłości. tak, żeby było ci ciepło w środku. żebyś nie zmarzł, bo zimni ludzie są tacy okropni... obiecaj, że nie staniesz się zimnym człowiekiem. obiecaj. a ja obiecam, że nie wszystko stracone.
Martwy i pusty... Czarujesz mnie słowem, znowu, i znowu, z każdym tekstem.... Powtarzam się, wiem... Ale Twoje słowa są ostoją... Dziękuję i gratuluję...