Cały tydzień zawalony robotą, najgorsze jest chyba to, że jeszcze zostały dwa dni. Pewnie dlatego cierpliwość skończyła się już we wtorek. Żałosny okres, kiedy wiosna nie potrafi się przebić, a zima jak ostatni dziad czeka pod sklepem na twój ostatni grosz. Sabotażowy organizm, który sam siebie unieszkodliwia. Zbyt dużo duchów w jednym ciele. Każdym dniem przesypiam życie. Pozostaje tylko czekać na wiosnę.
Internety kolejny raz mnie urzekły - pozytywnie medal, flaszkę - nie wiem co jeszcze byłoby można dać tej pani za zawarcie uniwersalnych prawd z naszym "what the hell is happening in the world"