Menu
Gildia Pióra na Patronite

4.

Było ich tylu... Tak strasznie, nieprzeciętnie różnych. A ja wciąż jestem głodna miłości. Czy to normalne, proszę Pana, że w pewnym momencie życia zaczynam zastanawiać się nawet nad tym, czy mój dentysta ma narzeczoną i jak wygląda ich wspólny dzień? Właśnie to nazywa się prawdziwą samotnością? Jakoś inaczej? Może: ciężką tęsknotą? Czy nie myśli, Pan, że to bardziej pogoń za bliskością niźli uczuciem? Chciałoby się w końcu obudzić któregoś poranka i patrząc na osobę śpiącą obok, mieć tą cholerną pewność, że będzie dobrze. Że będzie na długo i szczęśliwie. Albo, chociaż, że przez chwilę po prostu będzie. Mówi mi Pan, że w końcu się uda? Poproszę o więcej. Ostatnio dobre słowo przemyka daleko ode mnie, a te rzucone mi w dłonie topnieje niczym płatek śniegu. Niech się Pan tak nie uśmiecha. Mówię poważnie. Ot, owszem nie zostaje we mnie za wiele z sensu tych słów, ale może któreś zaowocuje w końcu siłą... impulsem do jakiegokolwiek działania. Przynudzam nieco, ale niech się Pan nie martwi. Tan zabawny głosik, który zwykliśmy nazywać natłokiem myśli ma jeszcze wiele do przekazania. W każdym razie - tak na chwilę obecną - powiem Panu, że strasznie się boję. I od razu uprzedzę kolejne pytanie. Bo boję się tego, że moje życie powoli rozbija się na tysiące małych i zimnych kawałeczków, których nie potrafię pozbierać. Nie potrafię złożyć misternej lodowej rzeźby, bo niektóre z jej części już dawno zmieniły się w wodę. Niezmiennie boję się również tego, że z braku bliskości, braku oparcia i zrozumienia, obdarzę zauroczeniem - a kto wie może nawet i ślepym uczuciem - pierwszego mężczyznę, który podaruje mi odrobinę (nawet udawanego) zainteresowania. I sama już nie wiem, czy to ja jestem poważnie chora, czy to świat ogrania ta przerażająca pandemia braku empatii, żalu i zgorzknienia.

9083 wyświetlenia
108 tekstów
5 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!