Budzę się kolejnego dnia, w niedbale zawiniętym koku, w rozciągniętym swetrze i spodenkach. Moje oczy mówią same za siebie - od dwóch dni prawie nie śpimy i płaczemy. Jeszcze tydzień temu mówiliśmy sobie, że się kochamy i tęsknimy, dzisiaj wróciłam do rodzinnego domu i jestem w swoim dawnym pokoju.
Ze złości popaliłam zdjęcia, listy i wszelkie inne pamiątki. Ale wspomnień i serca nigdy się już nie oszuka. Byłeś dla mnie kimś, kimś ważnym, i tak bardzo chciałam w to wszystko wierzyć. Boli, że okazało się to kłamstwem. Z jednej strony podziwiam Cię, że przyznałeś się do zdrady, z drugiej jednak nienawidzę Cię z całego serca. I nawet nie zasługujesz na to, by pisać o Tobie z dużych liter. Dla mnie już nie istniejesz, martw się o siebie sam.
Nie wiem od czego mam zacząć... ?! Moja samoocena, która i tak była marna, spadła do -miliona. Chciałabym się zemścić, ale coś mnie powstrzymuje. Może miłość, może godność, może honor. Nie wiem, ale zaufać komukolwiek będzie mi ciężko.
Siadam z poranną herbatą na parapecie i pustka uderza tak bardzo w moje serce, że jedyne co mi wychodzi to płacz i włosy.
* * *
Tak bardzo chciałam wierzyć, że za pare lat będę matką, będę chodziła z naszym dzieckiem na spacery, na plac zabaw, że będziemy razem się uczyć opieki nad nim. Dzisiaj to tylko niespełnione marzenia, złość, pustka, nienawiść i głupia nadzieja, że kiedyś ktoś pokocha mnie i tylko mnie.
* * *
,,Wybaczę Ci to wszystko wtedy, kiedy zamarznie piekło''.
Dziękuję, czasami pisałam w sposób pośredni, ale ostatnie wydarzenia i to co dzieje się teraz... Nie potrafię pisać o sobie jak o bohaterce kiepskiego filmu. Gram w nim...