A jeśli odejdę (przecież to się zdarza), w czyich snach zaśnie wiatr, który całował mnie po włosach, czyje ręce otulą go jak nadzieję odartą z płochości moich oczu; na czyich powiekach przekwitnie kwiat bolesny ust, i do czyjej jesieni uchyli się liść mojej tęsknoty, i czy na czas spadnie pod łez okno?