Wyobraźmy raz sobie, że akt płciowy nie byłby przemożną potrzebą ani też nie szedł w parze z żądzą, lecz byłby rzeczą czysto rozumnej rozwagi; czyż ród ludzki mógłby wtedy jeszcze istnieć? Czy raczej nie litowalibyśmy się tak bardzo nad przyszłym pokoleniem, iż wolelibyśmy oszczędzić mu ciężaru istnienia, lub przynajmniej nie chcielibyśmy własnowolnie obarczać go tym ciężarem z zimną krwią?
Możliwe, że ludzkość rozmnażałaby się bardziej racjonalnie. Zdrowe, inteligentne "okazy" miałyby potomstwo i społeczeństwa nie musiałyby liczyć na imigrantów, czy wielodzietną patologię? ;) Tylko co wtedy z miłością, z tym wszystkim najpiękniejszym w prokreacji? :D Cokolwiek gość twierdził, to... fajne miał imię. :))) Pozdrawiam. :)