Problem z czcicielami nauki jest taki, że w swojej fascynacji idą tak daleko, że najważniejsze pytanie nauki "jak jest naprawdę" zastępują pytaniem "czy to jest naukowe".
To jest to samo zjawisko, które dotyczy ludzi w kościołach: pytanie "czy dobrze naśladuję Jezusa" zmienia się w pytanie "czy kieruję się naukami kościoła". Nauki kościoła były po to, żeby lepiej naśladować Jezusa, a nauka miała być po to, żeby lepiej dociekać prawdy. Założenia piękne, tylko ludzie są ludźmi. Nauczyłem się, żeby o tej "ludzkości" ludzi zawsze pamiętać. Ci, co nie pamiętają, tworzą wizje raju (np. komunizm), który ci za bardzo ludzcy ludzie mają tendencje szybko zmieniać w parodię. I świata akademickiego dotyczy ten sam problem.
Jak fajnie powiedział mój znajomy: nawet w Koranie mają napisane, by nie wierzyć a szukać, by zadawać pytania - błądzić i odkrywać. Sama ślepa wiara - czyli z ludzi głupców, zaś idioci - to zagrożenie. Bo bezmyślnie naśladując; nie chcą rozumieć, szukać, pytać ani odkrywać prawdy.