Pewnego dnia młoda dziewczyna obserwowała, jak jej matka przygotowuje szynkę do pieczenia. W pewnym momencie córka zapytała: „Mamo, dlaczego odcięłaś oba końce szynki?” „Cóż, ponieważ moja mama zawsze to robiła” – powiedziała matka. "Ale dlaczego?" „Nie wiem, chodźmy zapytać babcię”. Poszły więc do babci i zapytały: „Babciu, jak przygotowywałaś szynkę do pieczenia, to zawsze obcinałaś oba końce – dlaczego to robiłaś?” – Moja mama zawsze to robiła – powiedziała babcia. "Ale dlaczego?" – Nie wiem – chodźmy zapytać prababcię. Pojechali więc do prababci. „Prababciu, jak przygotowywałaś szynkę do pieczenia, to zawsze obcinałaś oba końce – dlaczego tak zrobiłaś?” „Cóż”, powiedziała prababcia, „patelnia była za mała”.
Tak jak możemy wpaść w pułapkę przestarzałych nawyków przekazywanych z pokolenia na pokolenie, tak samo możemy wpaść w pułapkę naszego nawykowego myślenia, podobnie jak i ludzie, którzy do niedawna utrzymywali, że Ziemia jest weryfikowalnie płaska. Tkniemy w nieświadomych i niewidzialnych skrzynkach, które ograniczają naszą zdolność do myślenia w nowy sposób.
No tak, bieda jest matką postępu. Tradycja (która kiedyś była czymś nowym) jest dobra o ile nie polega jedynie na bezmyślnym powtarzaniu szkodliwej głupoty, innowacja, jeśli jest czymś więcej niż zmianą za wszelką cenę. Tak jak polubiliśmy potrawy oraz trunki zrodzone z braku i nędzy (niektóre cieszą się niemałym prestiżem a może już nawet stanowią w międzyczasie 'niezbędny luksus', podczas gdy uśmiechamy się sceptycznie na widok nowych, dziś bardziej adekwatnych, lecz niewygodnych w porównaniu z naszymi ukochanymi nawykami, rozwiązań), improwizacja może urozmaicić nasz jadłospis, ożywić nasze kubki smakowe, poszerzyć horyzonty i granice naszego świata.