Oto człowiek biednymi słowami próbuje przekonać drugiego człowieka, że nie powinien się smucić - czyście widzieli, żeby to coś zmieniło? Albo że nie powinien być zazdrosny czy kochać. Czy ten drugi zostanie uleczony z miłości? Słowa próbują objąć naturę i unieść ją ku nam.
Smutnego trzeba zabrać do baru,jeśli da się przekonać do co najmniej kilku pięćdziesiątek, to się rozchmurzy i stanie bardzo rozmowniejszy, a po jeszcze jakimś czasie, zacznie opowiadać anegdoty o tydzień temu zmarłej żonie. Nie wiem czy jest wskazane, aby z baru wychodził w objęciach kobiety, ale to dobra prognoza, że jego jutrzenka pójdzie w normalnym kierunku.
Zazdrość pozwala wyczyścić w tym, którego kochamy złogi, czyli wykasować te 146 numerów kobiet, a konsekwentna, ale diagnozowana czynną miłością sprawia, że w końcu [...]