Nie wychodzi nam dobrze wskazywanie tego, co w przyszłości uczyni nas szczęśliwymi. Jest całkowicie możliwe, że będziemy pracować latami, by osiągnąć pewien cel, powiedzmy, że będzie to Milky Way a kiedy wreszcie go osiągniemy, odkryjemy, że wcale nie czyni nas szczęśliwszymi. Okaże się, że tak naprawdę chcieliście Snickersa. Pocieszającą rzeczą w całej tej dej wiadomości jest to, że jeżeli przydarzy ci się coś, czego latami starałeś się uniknąć, na przykład stracisz nogę w wypadku samochodowym istnieje spora szansa, że wydarzenie to nie obniży twojego szczęścia tak bardzo, jakbyś się spodziewał.
Myślę, że Milky Way pisane dużymi literami ot nic innego jak Tzw gwiazdozbiór na nieboskłonie, Mleczna Droga...cel, którego my śmiertelnicy póki co nie jesteśmy w stanie osiągnąć... i musimy często zadowolić się snickersem ...Zaś, życie bez nogi...cóż, może trzeba by zapytać naszej mistrzyni w kajakarstwie osób niepełnosprawnych Kasi Sobczak, czy czuje się tak bardzo nieszczęśliwa z powodu utraty nogi, gdyż to wcale nie pozbawiło jej marzeń... Z pewnością lepiej być kompletnym i zdrowym, ale...no właśnie, chyba poczucie szczęścia to umiejętność radzenia sobie z rzeczywistością, jaka by nie była.
... z całym szacunkiem ale zapytam, jak można pracować latami na milky way? jak porównywać batonik do nogi? gdyby kończyny można było sobie kupować lub by nam wyrastały to utrata pewnie zobaczyłaby tyle samo, co zdobycz. w dodatku taki batonik nie jest nam potrzebny a nawet szkodzi naszemu zdrowiu, przy czym noga stanowi istotną część, w jaką wyposażyła nas natura. utrata jej pośród zwierząt najczęściej kończy się śmiercią u człowieka nadal zmniejszoną możliwością zdobywania środków potrzebnych do życia.
myślę, że utrata nogi (podobnie jak bliskiej osoby) to nie jest najlepszy przykład. nie stanowi ona naszej zdobyczy na drodze nienasyconego głodu szczęścia pochodzącego z zewnątrz. przeciwnie, nasze cierpienie/głód może stać się jeszcze większy ... a nawet rozszerzyć do granic woli ostatniego celu, samounicestwienia. wiele zależy od tego, czy nasze szczęście pochodzi od świata czy osiągnęliśmy wewnętrzny stan szczęśliwości ducha, źródło siły w znoszeniu (dodatkowego) ciężaru życia.
Chyba ten tekst może zrozumieć tylko ktoś kto naprawdę przeżył sporą traumę lub doświadczył (a) bólu prawie każdego dnia... Dobry tekst, dojrzały i bardzo głęboki...