Nic tak nie orzeźwia, nie dodaje animuszu, jak kąpiel w czasie. Zawsze stosowałem tę "chronoterapię" i zalecałem ją swoim czytelnikom, wysyłając ich albo do dalekich uzdrowisk, odległych o tysiące lat, albo do bliższych, gdzie trwa kojący dzień wczorajszy.