Jest, są nieograniczone pokłady Miłości Bożej lub jak kto woli miłości, dobra wszechświata, z których to nieograniczonych pokładów ludzie mogą czerpać nieskończone jej ilości w nieskończonej ilości czynionego dobra, szczęścia. Czy umiera miłość ludzka? Tworzona przez niego - człowieka z namiętności, z dostrzegania piękna, wyrażania się twórczością? Raczej myślę, że kumuluje się w tym eterycznym pierwiastku, nazywanym powszechnie duszą i stale ubogaca ją i z tym bagażem piękna i mądrości, naszym zadaniem odejść jest na błogosławione zielone prerię wszechwiecznego Manitu albo tylko do swojej enklawy spokojnego filozoficznego bytowania w wolnostojeństwie z innymi duszami i bytami całego Wielkiego Wybuchu.