Nie chodzi tu o zobowiązanie pieniężne, lecz o poczucie odpowiedzialności za druga osobę. O sprawy istotne i te drobne, np gdy żona nie pozwala mężowi wyśc w brudnej koszuli.....
To do mnie nie trafia. Zrozumiałam to tak jakby miłość była zwykłym suchym zobowiązaniem coś jakby '-Kochasz mnie więc daj mi pieniądze. -Ok, ale ty za te pieniądze daj mi miłość. -Ok. Umowa stoi.'. Zupełnie się z tym nie zgadzam. Miłość nie jest zobowiązaniem tylko uczuciem które na dodatek jest skarbem (w końcu nie każdemu jest to dane) i to nie ona jest zobowiązaniem tylko obietnice które z ów miłości składamy.