Kto raz został wyrwany z życia i miał wystarczająco dużo czasu i spokoju, aby zadać sobie to jedno zasadnicze pytanie o jego sens - to jedno jedyne pytanie - pozostanie zatruty już na zawsze... Oczywiście świat będzie istniał dalej, ale ktoś starł już gąbką z rzeczy ich znaczenie...
Mo zdaniem następuje wówczas przemeblowanie, pozbycie się starych rupieci, delikatnie mówiąc, odtrącenie, przesunięcie priorytetów. To, co gdzieś już czuliśmy jakby przez mgłę, z niej występuje, ukazując obojętność świata. Lecz wtedy tym bardziej mamy szansę docenić siebie i życie w całej swojej kruchości, poczuć ból wszystkiego, co żyje, jednocześnie oddalając się od tego, co większość nazywa życiem, od świata codziennych spraw, dziś nazwałbym to "czymś w rodzaju 'łaski'" nieszczęścia (jaką ono, w połączeniu z głębokim uczuciem i przemyśleniami, może się stać).