Inteligencja odzwyczaiła cię od uczciwości. Żyjesz między nimi, ale jak za szkłem matowym albo pod maską. Ich widzisz jasno i wyraźnie. Oni ciebie — tylko w części. I wiesz o tym. Że jest taka część ciebie — zachowania, słowa, uczucia, myśli — która dla innych pozostaje niewidoczna. Inteligencja to rodzaj czapki niewidki. Bo nawet jak cię widzą — myślą, że widzą co innego, niż widzą. Tyle, co potrafią pomyśleć i zrobić sami. A ty się poruszasz za tą zasłoną. Robisz dzikie miny i pokazujesz im wała. (Nie widzą). Tak zwane sytuacje towarzyskie: wbijesz szpilę, oczernisz, poniżysz, spowodujesz zdradę i cierpienie — bezkarnie, bezwinnie. Bardziej inteligentni od początku żyją w nieustannym teście moralności: jak się Iks zachowa, gdy nikt Iksa nie widział, nikt nie słyszał, nikt się nie dowiedział. Etyka bogów.
Jest jeszcze wewnętrzny obserwator, wystawiający nam świadectwo, kiedy wracamy do siebie u schyłku dnia "w mieście". Wtedy spowiadamy się w ciszy własnego (nie)pokoju, z prośbą by być nieco lepszym jak ci, którymi gardzimy, jak pisał Baudelaire. Można nad sobą pracować, tak, aby górę wzięła ta wyższa, lepsza, szlachetniejsza część nas a wtedy wystąpimy z płytkiej gry.