czasem chciałbym zamknąć oczy
otworzyć je gdzie czarne słońce świeci
poczuć na skórze jego smak
który dotykał by promieni opuszkami
wolność, nic poza tym

marzę, trzymając w dłoni życia kraty
brodząc stopami w błękicie wody
posypując twoje ciało suchym piaskiem plaży
patrzeć jak spływa po Twojej skórze
by zatracić się
w lekturze życia

naszego prywatnego autorstwa

17.12.2011

Stojąc na palcach stóp
Z nosem wlepionym w szybę
Trzymając w dłoni chłodny kubek herbaty
Opatulona w kremowy golf
Ze zdartą płytą grającą w koło
Wpatrzona w latarnie przy ulicy
W której mieni się padający śnieg
Czekam na niego
Na tego jedynego, wyśnionego
Dni, kolejne zimy
W tym samym oknie
Tylko z inną herbatą
Coraz chłodniejszą
Bez nadziei
Tracąc oddech
Budząc się o życie za późno
Na cieplejsze dni
Wypuściłam kubek
Już brakło sił

Może to on.
Może warto.

16.12.2011 nocą

w kącie moich ust
gdzie kroi się uśmiech
kiedy myśli o Tobie
zaczynasz żyć
każdego dnia od nowa
daję Ci życie rankiem
byś odeszła wieczorem
w zapomnienie
nużąc się w wargach
napiętych od pragnienia
by skosztować całą Ciebie
przepełnioną odchodzącym dniem
kojącym się przed nocą
gasząc światło
oddajemy się naszym wewnętrznym
wołającym głosom.

13.12.2011

po całym dniu czuwania
kiedy już oczy odmawiają posłuszeństwa
moja zmęczona wyobraźnia
kładzie się koło Ciebie wieczorem
pod kołdrą w satynowe gwiazdy
ganiające kryształowy księżyc

przygląda Ci się zza filiżanki herbaty
z której para unosi się
przesłaniająca Ci twarz
zaczesuje Twoje włosy za ucho
odgarniam z policzka kosmyk kręcony
całując w czoło, w czubek mojego nosa
dając poczucie bezpieczeństwa i oddania

przelewam Twoją bezcenna duszę
do kryształowej butelki
gdzieś obok łóżka kładę
by rankiem spić z niej krople Ciebie
nim znowu utonę w Twym oddechu

rozsypuję się po podłodze jak korale
gdy spojrzysz na mnie ukradkiem
chowam się, nie myślę
rozum sam piszę słowa na kartce

rumienie się na myśl o Tobie
kiedy ktoś imię Twoje wypowie
pochowałem wszystkie długopisy i kartki
miłość zaczyna ryć blizny na sercu

myślałem że odejdziesz.
na dobre, na zawsze.
na pół kromki chleba
wyciągniecie dłoni

przychodzisz nieproszona
bez uprzedzenia, zapowiedzi
zwykłego "cześć", "co tam u Ciebie"
jednak nie protestuje

otwieram serce [...]

Szłaś chodnikiem,
Uśmiechając się pod nosem
Ostatnie jesienne promienie malowały twarz
Mijałaś tłumy ludzi
Zakochanych
Za ręce powiązanych
Matki z dziećmi
Starsze małżeństwo na wystawę patrzyło
Ktoś na chodniku na gitarze daje popis
Uśmiechałaś się, kościelne dzwony słyszałaś
Bez potrzeby, na tablice wzrok rzuciłaś [...]

Klatka po klatce
Całe życie klęka przed oczami
Upada na kolana, w dłonie wbija kamienie
Brzemię dzisiejszego świata
Niedoskonałe udające doskonałe pokolenie

Tworzą nożem bransoletki na rękach nożem
Uwięzieni w sieci jak ofiara pająka
Oczy wbite w ich twarz, jakby byli intruzami
Brzemię dzisiejszego świata

Pośrodku nas samych
Na skraju Twej dłoni stoję
Patrząc się w źrenice lśniące
Wyciągając ręce ku Twojej pełni
Dziecinko ukołysana w mych snach
Pielęgnowana, wystrojona
Niczym jedyny w życiu kwiat
Rzucam Ci do Twych stóp
Łańcuch mych uczuć
Wykuty sercem
Zahartowany uśmiechem
Schłodzony stonowanymi słowami
Gdzie każde ogniwo serce stworzyło
By nam się spokojnie
Dojrzale i pełnie
Żyło

z dedykacją Nutricii.
Chyba dobrze odmieniłem;)

Adele-I found a boy

Dziewczyno skąpana w słońcu
Chowasz się po kątach mojej wyobraźni
Tysiące godzin wzrok studiował Twe oblicze
Godziny rodziły dni, dni lata
Twoja twarz, dłonie
Usta…

Ile bym dał by przytulić Cię do piersi
Schować głęboko do serca
Na klucz zamknąć pośpiesznie
Czuć oddech na policzku nocą. [...]

Płonę

Otoczony popiołem niczym feniks
Stroję się w pióra
Błyszczę
Podnosząc nieśmiało głowę
Szepcząc mimiką ust
Kocham Cię..

Zamykam oczy.

Ogień wdziera się do krwi
Dym wypełnia płuca
Dławię się
Ostatkiem sił rzucam spojrzenie
Walcząc do końca z sumieniem
Umieram na Twych dłoniach

By w zakamarku Twojej głowy
Urodzić się na nowo.

Sign-„ChouChou”

13.11.2011

Usta szepczących oceanów
Cichych fal, tłumionych syrenim śpiewem
Wieczornej bryzy okalającej twarz
Dogasającej w zachodzie słońca
Opowiadają historie oddanym słuchaczom
Których oczy błyszczą niczym pereł morskich sznur
Karmiących się oddechem konającego dnia
Chylą nisko głowy, w podzięce za każde słowo
Zabierając ich kawałek ponad chmury
Odrywają się od piasku, choć pełne kieszenie
Cegieł codzienności wiernych
Wstają,bez słowa odchodząc
Uśmiechając się skrycie Bóg wie do kogo
Poprawiając mankiety swoich płaszczy

zamknij oczy

10.11.2011

Otoczony murem
Z samych dobrych ludzi
Pnę się w górę
Niczym bluszcz
W chłodnym życia ogrodzie
Na ich barkach oplatam ręce
Garść osób na palcach dłoni zliczę
Pójdą wszędzie, gdzie sam diabeł nie dotrze
Bez strachu, słów, wystarczą spojrzenia
Przenikające w krew, budzące śpiącą siłę
Która nie wygaśnie
Nigdy nie zginie

Dziękuje.
09.11.2011

Rankiem
O świcie
Pieszcząc promieniami słońca Twoją twarz
Odsłaniam zasłony codzienności
Delikatnie budząc Cię ze snu
Mrużysz oczy, uśmiechasz się po cichu
Odgarniasz włosy z policzka.
Łapiesz pierwszy oddech kolejnego dnia
Prężysz się, odganiasz złe sny
Wyciągasz ręce, oplatasz mnie cała sobą
Czując naszą nagość przy Tobie
Dziewczyno z warkoczami
Splecionymi urokami dnia wczorajszego
Patrzę na Ciebie i wciąż nie wierze..
Gdzie Bóg Cie chował, po których kontach się kryłaś
Tyle Cię szukałem, latami wołałem
Wreszcie odnalazłem, jak świeca swój płomień
Pozwalający dawać to co najlepsze
Nie wypalając się.

08.11.2011