By poczuć smak domu,
Proszę o agresję..
Emocji chcę,
Kar pragnę.
A później płaczę,
Przytulić mnie nie ma komu..

Tęsknię..
Ale co mam powiedzieć?
Za Tobą? Za Nim?
Za Wami? [...]

Co mam powiedzieć?
Że nie potrafię mówić?
Popełniłam błędów wiele,
Wiem, że jesteś jednym z nich.
Doświadczenie nauczyło,
Lat przybyło.

Na co się narzucać,
Nic to nie przyniesie.
Jaki powód Twojego spojrzenia?
Czy je także wymusiłam?
Czy na nie zasłużyłam?

Przepraszam, że nigdy nie będę taka..
Znajdziesz sobie kogoś lepszego
- Choć nie chcę tego -
A może już Cię znalazła,
Nawet do łóżka wlazła..
W myślach Ci czyta,
Intryguje Cię,
Jest mniej skryta,
Jest jak sen..

Zaczyna się niewinnie
Podkladanie kłód pod nogi
Utrudnianie życia
Złe decyzje
Paskudne nastawienie
Życie - bez celu.
Nokaut,
Autodestrukcja.

Umysł z zalążkiem czerni
Serce pełne cierni
Zasypiasz łkając
Nucąc niezaśpiewane mamine kołysanki
Sama
Wszyscy już odeszli
Naga
Kat i masochistka
Bez uczuć
Spowinięta mrokiem

Ale z uśmiechem i śmiechem
To uczucie nie odeszło
Pożegnamy się finalnym oddechem.

Powiedz, jakie to uczucie
Być ze mną
Muskać moje czoło swoimi ustami,
Myśląc o niej.
Pieścić moje ciało co noc,
A następnie iść do niej.

Przyznaj się, jak się wtedy męsko czułeś
Kiedy oszukiwałeś samego siebie
Oszukując mnie.

Powiedz mi,
Proszę,
Że było warto
Złamać mnie i stracić siebie.
Stąpam po ziemi twardo,
Choć przyznam
Me myśli daleko, daleko.

Twój dotyk wciąż w mej pamięci,
Niczym ukojenie dla ran podświadomości.
Choć tego nieświadomi,
Jak niewidomi po omacku
Szukamy siebie nawzajem.

Cóż by to było,
Gdyby zamiast wspominać i marzyć
Zaryzykowalibyśmy, aby się skazić
Miłością, oczywiście
Czym, że innym?
Grzechami, wrogością?

Nie ufam Twoim błękitnym oczom
I Twoje wymówki wstrętne..
Trudne słowa przed nami.
Żegnać się nie potrafimy,
To chociaż spotkamy się nocą.

Nigdy już nie dowiesz się,
Jak wiele dla mnie znaczyłeś.
Nie uwierzyłbyś,
Ile łez wypłakałam,
A później łgałam
Niczym suka,
Że to ostatni raz
Do Ciebie wracam.

Poduszka moją jedyną powierniczką
Dla wszystkich nocy nieprzespanych,
Niemych krzyków i mokrych policzków.

Nic to nie zmieni,
,,my" już skończeni.
Nie żałuję poznania Ciebie,
Pomimo niespełnionych marzeń,
aby było nam jak w niebie.

Przymknięte oczy
Samotna łza
Po policzku spływa...

Kiedy umysł odmawia posłuszeństwa,
Nie odpuszcza niemądrym myślom,

Różane łodygi oplatać serce zaczynają,
Kując, robią rany.
Spokojnie
- Krew nie leci
Przecież już dawno zadbano,
Aby marmur serducho zdobił.

Stopy dotykają zimnej posadzki
Rozpuszczone ciemne włosy
Opadające na biust
Maskując go idealnie
Czerwone lica
Pieką
Gęsia skórka na ramionach i brzuszku

Czujesz słony smak
Wody z prysznica
Mieszającej się z paroma łzami

A Ty się zastanawiasz
- Jak długo jeszcze
Zanim poznasz siebie na nowo

Wkradł się pod skórę
Rozgościł bezwstydnie.
Brudne buciory na stole zostawił,
Płaszcz okapujący łzami - rzucił mi w ręce.
- Opiekuj się Nim!

Przeszedł przez korytarz jeszcze,
Rozejrzał się ponuro
I westchnął ciężko.

Upiór zgniatał moje serce
Ciągał za nitki
Krople czerwone spadały na ziemię.

- Idź, proszę, wynoś się stąd!

Więc wyszedł,
Zostawiając brudy
zabierając swoje serce
w szklanej klatce
i moje w kieszeni
u spodni.

Proszę, powiedz mi,
Kiedy mnie pokochasz?

Kiedy dość znaczy Dość?
Proszę, powiedz mi,
Kiedy łzy nie znaczą nic?
Kiedy jedyne, co znaczą
To bezsilność?
Przecież one nie mogą..
Ot tak, sobie cieknąć
W nieskończoność

Proszę, wykrzycz mi, że
Nie zmienią nic,
Ani w Tobie,
Ani we mnie..

Wybacz,
Już nie mogę czekać..
Nawet, jeśli łzy,
Cieknąć będą niezliczone
Wybacz, Proszę..