Jesteśmy tacy sami, tylko w dwóch różnych znaczeniach tego samego słowa.
Uważała go za szczęście - chociaż szczęściem od dawna nie był.
Uważała go za tlen - chociaż była w stanie oddychać normalnie, a widząc go ciężko jej było wziąć wdech.
Uważała go za marihuanę - chociaż stał się dużo cięższym i bardziej uzależniającym narkotykiem.
Miała go za ideał - chociaż co noc, co dzień, jedna z jej łez spadała na ziemię właśnie przez niego.
Była zbyt pochłonięta przez nadzieję,zbyt bardzo otulały ją sentymenty i pocieszały wspomnienia.
Była zbyt naiwna i zbyt mocną miała wiarę ,by móc tak po prostu zapomnieć.
Wspaniale jest oddychać, kiedy w powietrzu unosi się myśl o Tobie.
Mam miliony sekund, w których jesteś eipicentrum, Twoje sekundy można zamknąc w jednej minucie.
Niczym fala rozbijająca się o brzeg, tak jej umysł rozbijał się o wspomnienia.
Uwielbiam czuć Twoje podniecenie skraplające się po moim ciele.
Wyimaginowałam sobie życie z Tobą.
Mam dla Ciebie tylko jedno zadanie - spraw by fikcja mogła stać się prawdą.
Sentymenty czule pieszczą moje oziębłe ciało. Głaszczą je i głaszczą.
Dbają by wspomnienia nie mogły zatracić sensu w codzienności.
Moja psychika jest toksycznie zakurzona.
Ciało zamarznięte,spowite chłodem słonych wspomnień.
Egzystencja dnia wczorajszego burzy harmonię nowego dzisiaj.
Kiedy piszę jestem sobą ,pod kołderką z metafor..
Można mnie tam odnaleźć, tylko tam.
Przelotne uczucia - momenty kiedy gubi się sens.
Tak naprawdę nie liczy się ile mówisz, tylko jak słuchasz.
• 2013-08-14, godz. 1:02
• 2013-08-14, godz. 0:24
• 2012-12-03, godz. 23:43
• 2012-07-09, godz. 15:57
Genialnie zaobserwowane..... znakomita myśl!