Nim odejdziesz ode mnie, nim znikniesz w oddali,
muszę Ci wyznać, że serce z przejęcia mi wali,
że trzęsą się ręce, że myśli mi krzyczą,
nogi się uginają, a usta jednak milczą,
choć oczy mi łzawią, choć dusza się trapi,
do słów, ma buzia, za bardzo się nie kwapi,
i nie mów mi proszę, nic dzisiaj niemiłego,
choć stoję i milczę, chcę podbiec do niego,
lecz kolana mam miękkie, kroku postawić nie mogę,
czuję potężny ból i trwogę,
że tak patrzę i wzrokiem odprowadzam Cię do schodów,
do drzwi, a potem cień twój znika na rogu,
a ja padam na ziemię, kolana pękają,
krzyczę do siebie, oczy mi łzawią,
i myślę i mówię wrzeszcząc jednocześnie,
że za szybko odchodzisz, to jeszcze za wcześnie,
nie widzę już Ciebie, choć czuję zapach miłości,
próbuję się podnieść, lecz omdlały moje kości,
próbuję dotrzeć do Ciebie myślami
i wiem, że etap rozstań jest właśnei za nami.