Późnym wieczór, po wieczerzy,
tysiąc oczu pokój mierzy.
Tu przycupnie, tu podleci.
Patrzy na to pająk z sieci
i już marzy mu brzuch suchy:
”Jutro obiad będzie z muchy!”
A wtem Mucha jak to mucha:
tu popatrzy, tu posłucha
i już widzi oczu kątem
piękną bardzo sieć z pająkiem.
Rozmarzona w szale leci,
by w swe własne popaść sieci.
”Jak on pięknie dom buduje,
sieci zmysłów rozplątuje!
Silny jest, lecz delikatny.
Własny dom ma, jest zaradny”
”Cóż za cud mi zsyła los!”
Powiedzieli w jeden głos.
Wolno i powabnie leci,
delikatnie muska sieci.
On podchodzi doń nieśmiało,
Czule gładzi muchy ciało.
Smutne tango świerszcz gra w trawie,
wie jak będzie w tej zabawie.
I podnosi się kurtyna.
Teraz nikt już złudzeń nie ma.
Każdy zna już swoje role:
ona w trumnie, on przy stole.
Jeszcze Mucha cicho szlocha.
Przecież ona wciąż go kocha.