Dużo w tym prawdy i nie chodzi tu tylko o odpowiedzialność za swoje żyje, ale i za czyjeś życie np. współmałżonka, dzieci. Znam takie przypadki gdzie wręcz taka osoba, którą przeraża odpowiedzialność lubi wyręczać się, obarczając wszystkich tą odpowiedzialnością wokół siebie. Tylko po to żeby mieć spokój i czuć się wolną.
... to ostatnie pytanie jest najtrudniejsze... jest tak dużo odpowiedzi, że często sam sobie nie zdajesz z tego sprawy, co naprawdę chcesz osiągnąć... jaki jest Twój "prawdziwy zysk"... najczęściej działania ocenia się po tych najbardziej widocznych i powszechnie przyjętych efektach, czy powodach... a często są one tylko "przykrywką" dla tych prawdziwych, "głęboko wewnętrznych" efektów i powodów...
... to ciekawy temat do psychoanalizy... zawsze mnie fascynowały takie głęboko ukryte powody i korzyści działań ludzkich... czasami bardzo zaskakujące konkluzje można osiągnąć...
... zawsze jesteś zdany na siebie... mężczyzna zawsze zdany jest tylko i wyłącznie na siebie samego... im ocena jego wyższa, tym większą nieufność ma do świat, przyjaciół, kobiet... wszak nie może być pewny co w nim cenią, czy portfel, luksus, mięśnie i głowę (zwykle tę niżej, bo inna ich nie interesuje)... a później świat, kobiety się dziwią skąd tylu macho lub maminsynków, zależnie od pozycji społecznej... i wszyscy traktują ludzi przedmiotowo... "chłopaki nie płaczą", więc innego sposobu niema by ukryć własne tęsknoty... "świat to gó..no, przyjaciel to potencjalny zdrajca... kobieta to potencjalna pusz.....ka"... a dzieci ograbią i pójdą w świat...
tylko nielicznych można spotkać idących za rękę z żoną, umiejących przytulić kobietę, gdy sami mają już lat 70+... ale to właśnie Ci, którzy nie musieli liczyć tylko na siebie... kiedyś krytykowane i wyśmiewane ciamajdy... teraz im zazdroszczą bycia mężczyzną... bo przecież tylko prawdziwy mężczyzna potrafi tak kochać długo i stale...
Leżeć, zagryzać i myśleć.